MG - 26-04-2008 16:42:44

Na ziemie śląskie wkroczyliście z końcem września. Lato podobnie jak na Litwie musiało być upalne, ale urodzajne. Plony zostały już zebrane z pól, ale po mijanych wsiach i ruchu na drogach widać że zboże obrodziło w tym roku.
Już wcześniej kiedy zbliżaliście do granic województwa doszły was od wysłanych posłańców najświeższe wieści tego co działo się na Śląsku podczas waszej nieobecności.

I.    REFORMA ADMINISTRACJI I PRAWA

Najważniejszym zdarzeniem była bez wątpienia gruntowna reforma administracji państwowej przeprowadzona przez wojewodę Ciołka. Zakończona ona została z początkiem sierpnia tego roku. W miejsce dawnych i w praktyce tylko tytularnych urzędów ziemskich wojewoda powołał – wzorem innych województw – starostów ziemskich cedując na ich rzecz część swoich uprawnień i obowiązków.
Powołano 4 starostów dla poszczególnych ziem (będę operował nazwami panów)
1.    Ziębicki, Kanter, Birbstein, Nossitz, Tetmajer – starosta Werner Tetmajer
2.    Kurant, Odrowąż, Wołoszek, Nałęcz, Stercza – starosta Władysław Odrowąż
3.    Lis, Van Holz, Rawa, Kotwitz, Holstein – starosta Piotr Lis
4.    Ciołek, De Apolda, Pawlak, ziemie Kościoła – starosta Piotr De Apolda

Uprawnienia starostów:
- sprawuje w imieniu wojewody administrację i sądownictwo
- stoi na czele sądu grodzkiego który rozpatruje sprawy z tzw. 4 artykułów grodzkich: podpalenia, napadu na dom szlachcica, rabunku na drodze publicznej, porwania kobiety – szlachcianki.
- sądzi szlachtę nieosiadłą
- dba o bezpieczeństwo na drogach
- posiada „prawo miecza” – prawo do egzekucji wyroków sądowych nawet siłą. Może się w tej sprawie zwrócić do wojewody o pomoc wojskową.

Tym samym – działając na podstawie dekretu królewskiego – wojewoda wyjął spod jurysdykcji poszczególnych panów sprawy określone w 4 artykułach grodzkich. Od tej pory te sprawy nie mogą być rozstrzygane przez sądy miejskie. Panowie na swojej ziemi nie mają też prawa do sądzenia szlachty nieosiadłej. Nie mogą też sami egzekwować wyroków sądowych siłą – muszą się zwrócić do starosty.

Postanowienia wojewody wywołały pewne wzburzenie wśród szlachty, żeby ukrócić wszelkie niepokoje wojewoda zwołał w sierpniu sejm śląski do Wrocławia, który za zadane miał potwierdzić nowe prawa:
Za głosowali:
1.    Ciołek
2.    Kurant
3.    Lis
4.    Rawa
5.    Tetmajer
6.    Odrowąż
7.    De Apolda
8.    van Holz
9.    Holstein
10.    Wołoszek

Przeciw byli:
1.    Birbstein
2.    Nossitz
3.    Ziębicki
4.    Stercza
5.    Nałęcz
6.    Kotwitz


Jednocześnie dekretem królewskim został powołany Kasztelan Śląski. Pełni on urząd wojewody pod jego nieobecność, na wypadek choroby, zawieszenia w urzędzie etc. Do jego uprawnień należy:
- powołanie kontyngentów wojskowych z armii panów śląskich na wypadek wojny
- zwołanie pospolitego ruszenia
- dowództwo nad kontyngentem śląskim jeżeli król lub wojewoda nie wyznaczą innego głównodowodzącego
- sądownictwo wojskowe w czasie działań wojennych – bez względu na stan podsądnego.   
- dokonywanie kontroli granic państwowych, obsadzania garnizonów na granicach i w miastach położonych na ziemiach granicznych.
Kasztelan nie dowodzi armią królewską stacjonującą na Śląsku – to należy do kompetencji wojewody, ale wojewoda może mu to powierzyć lub podzielić się z nim tą władzą.
Dekretem królewskim Kasztelanem Śląskim został książę Bolko Wołoszek.


    Uprzedzę od razu pytania – to, że was nie było na sejmie nie oznacza, że głosowanie było nieważne. Możecie wnioskować u wojewody aby ponownie zwołał sejm w tej sprawie, a jeżeli się nie zgodzi możecie apelować u króla.


II.    SZCZĘŚCIARZ SIGMUND KOTTVITZ
Mało kto się tego spodziewał, a na pewno nie pan Kottwitz – wysłani geolodzy odkryli na terenie położonych w granicach jego ziem złoto! Zdecydowanie zmienia to pozycję pana Kottwitza na Śląsku. Przed tym młodym wielmożą, który niedawno objął ziemię po śmierci ojca z pewnością otworzy się wiele drzwi. Tym bardziej, że jest on jeszcze kawalerem
Kottvitz należy do frakcji Kantera, a o jego lojalności świadczy fakt, że na ostanim sejmie głosował przeciwko zarządzeniom wojewody. Pytanie czy nie postanowi grać teraz mocniejszą talią – mając argument w postaci kopalni złota.

III.    ROSZADY WE FRAKCJACH
Kiedy opuszczaliście Śląsk strefy wpływów były jasno podzielone. Troszkę się to zmieniało pod waszą nieobecność. Obecny układ wpływów wygląda tak:

FRAKCJA KRÓLEWSKA
1.    Adam Ciołek - wojewoda
2.    Bolko Wołoszek (poprzednio niezrzeszony)
3.    Zygmunt Odrowąż (poprzednio niezrzeszony)
4.    Werner Tetmajer (poprzednio frakcja Kantera)
5.    Piotr Lis (poprzednio frakcja Pawlaka)
6.    Piotr De Apolda (poprzednio frakcja Pawlaka)
7.    Tomasz Kurant
8.    Michał Rawa

FRAKCJA KANTERA
1.    Henryk Kanter
2.    Peter van Holz
3.    Erik Holstein
4.    Sigmund Kottvitz 

FRAKCJA PAWLAKA

1.    Michał Pawlak
2.    Apecz Stercza
3.    Władysław Nałęcz

FRAKCJA BIRBSTEINA
1.    Jan Birbstein
2.    Fryderyk Nossitz

NIEZRZESZENI
1.    Jan Ziębicki
2.    Kościół Sigmara

Bolko Wołoszek przeszedł do frakcji królewskiej pewnie w zamian za stanowisko Kasztelana. Tetmajer, Lis, De Apolda i Odrowąż dostali natomiast urząd starostów.

(poza grą - wszelkie pytania, działania - jawne zamieszczajcie tutaj, jeżeli sytacja się rozwinie stworzę dla niej osobny wątek)

Michal Pawlak - 27-04-2008 18:04:23

Bardzo ale to bardzo mi sie nie spodobały wieści jakie usłyszałem...Musze to wszystko dokładnie przemyśleć W zwiaku z tym poprosze ze soba Mila oraz małżonkę na tygodniowe odosobnienie..jak to mówią muszę sie nacieszyć rodzinna.

(PG. Wyjeżdżam  z Monika na długi weekend i do następnego weekendu jestem pozbawiony neta..)

Henryk Kanter - 04-05-2008 23:22:48

Hmm bardzo ciekawe wieści, sporo się działo pod moją nieobecność.. Cieszę się że nie wszyscy mnie opuścili przynajmniej i raduję sie oczywiscie z wiesci o potomku, ktory juz wkrotce ujrzy swiat.. Jadę na objazd po moich włościach na powiedzmy sześć dni, robiąc chuczne intrady to nawet najbardziej zapadłych wioch.. oczywiscie najbardziej wnikliwie przeprowadzam inspekcje sytni i browaru. Powoli powracam do śląskiej rzeczywistości, jednak musi minąc chwila zanim się zaklimatyzuję.

Czynię pewne ustalenia z Pawlakiem, jakby wyrywny był do działania. Na szczescie gołębie pocztowe tez istnieją,  wiec jakby co mimo odległości moze uda nam sie porozumiec..

pg- do soboty wieczorem mnie nie ma ;(
wypije za wasze zdrowie :)

Michal Pawlak - 07-05-2008 13:49:42

Po powrocie z wypoczynku rzucam sie w wir przygotowań..moi specjaliści maja sprawdzi
- kto odwołuje starostów
- jak daleko sięgają ich uprawnienia chodzi mi o to czy moga np pozbawić mnie dowództwa nad moimi prywatnymi wojskami lub zaządąc pomocy w egzekucji wyroku poza granicami moich ziem a na teranie starostwa??itp

Druga rzecz chce zwołać mały zjazd na który zapraszam

Apecz Stercza
Władysław Nałęcz
Piotr Lis
Piotr De Apolda

Oczywiscie wszyscy panowie sa zapraszani wraz z rodzinami

MG - 09-05-2008 00:46:52

Starostów powołuje i odwołuje Wojewoda, to znaczy Landhauptman. Kasztelana powołuje i odwołuje król.

Anie starosta ani kasztelan niemogą pozbawic cie dowództwa nad prywatnymi wojskami. Jeżeli chodzi o wojskowośc to starosta nie ma tutaj zadnych uprawnień. Może on poprosić o pomoc wojskową ale ty nie masz obowiązku jej udzielić.
Inna sprawa jest z kasztelanem - jeżeli twoje ziemię to ziemie graniczne to kasztelan może zalecic abyś zwmocnił ochronę granic. Ale w czasie pokoju nie może odebrać ci przywództwa nad wojskiem. W czasie wojny może dowodzić jedynie kontyngentami śląskimi, które wchodzą w skład armii koronnej, pozostałymi wojskami nie będzie rozporządzac.
Co do granic to sprawa jest deliktana - kasztelan wyda zalecenie a ty go nie wykonasz. Cóz, siłą nie będzie tego egzekwować, ale zgłosi do króla, że nie dbasz o granicę panstwa i bezpieczeństwo. I wtedy sprawa się komplikuje - teoretycznie król może, działając zgodne z racją stanu zabrac ci ziemie przylegajace do granicy. Może ale nie zrobi tego bez powodu - bo szlachta nie pochwali tego działania. Król ma jednak inne możliwości - jedną z wredniejszych jest obsadzenie granicy wojskiem koronnym. Nie bedziesz co prawda ponosił kosztu ich stacjnowania ale... straty pewnie będziesz miał - zależy kogo pośle król i z jakimi zaleceniami. Ludność cywilna moze lekko ucierpieć, z winowajcami nic nie zrobisz - podlegają oni jurysdycji dowódcy oddzialu.  Inna możliwość - krol zamknie ci granicę i ucierpi handel. Wiadomo, że sąsiad za granicy będzie psioczył ale w końcu, zeby zarabiac puści kupców inną drogą. A pan ziemski po drugiej stronei granicy dowie się, ze drogi zamknięto z twojej winy - i nie będzie do ciebei pałał sympatią.
Reasumując - tutaj możlwości działanai króla są spore, te powyzej to jedynei przykładowe.

Co do zjazdu - zaloże osobny wątek na twoim prywatnym forum.

Michal Pawlak - 21-05-2008 08:41:21

Wysyłam umyślnych do księcia Kantera pytając o możliwość złożenia wizyty wraz z małżonka.

Henryk Kanter - 21-05-2008 14:15:24

Odsyłam ludzi Pawlaka z wiadomością, że z najmijszą chęcią powitam pana Pawlaka z małżonką, jeśli ma taką wolę może zabrać też synów napewno nie będą się nudzić, ostatnio wiele u mnie młodzieży się krząta  na dworze.. Muszę jednak przeprosić, że nastąpić to moze dopiero za czas niedługi, gdyż mam gości teraz i im muszę czas poświęcić.

pg: przyjedz jak juz skończę zjazd itp.

Michal Pawlak - 21-05-2008 14:56:32

Ustalamy date na dajmy na to początek listopada do tego czasu powinieneś sie uwinac chyba ze zjazdem

MG - 02-07-2008 22:21:57

Po przeprowadzeniu porządków na swoich podwórkach czas wziąć się do większego sprzątania. Taki cel przynajmniej wam przyświeca kiedy myślicie o bliskim spotkaniu z wojewodą.

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią pan Pawlak wybrał się w podróż do Oleśnicy. Z bogatym orszakiem, z małżonką i dziećmi prezentował się wspaniale podróżując przez, bez mała, cały Śląsk.
Sama podróż upłynęła miło, przyjemnie i bez przygód. Wielu panów, których przez których wsie przejeżdżałeś za punkt honoru stawiało sobie ugoszczenie Ciebie. Także w miastach nie mogłeś narzekać na brak gościnności.
Cała rodzina doskonale bawiła się podczas podroży, zwłaszcza dla synów byłą to świetna przygoda a i małżonka chętnie zażyła odmiany od murów miasta.

Oleśnica wita Cię wszystkim co ma najlepszego. Książę Kanter wraz z orszakiem wyjechał Ci sporo napzreciw toteż do przystrojonej Oleśnicy przyjeżdżacie razem. Już podczas tej krótkiej podróży obaj z ulgą stwierdzacie, że wasze małżonki przypadły sobie do gustu.

Sam pobyt w Oleśnicy, jak podejrzewam, zbyt długi nie był. Wszak droga do Wrocławia długa i podczas niej też można sporo umówić. W każdym razie ten czas spędzacie na zabawie (pg. odgrywaliście to dziady beze mnie całkiem dobrze jeszcze nie tak dawno temu)

Ty książę, widząc dzieci Pawlaka zastanawiasz się poważnie nad posiadaniem własnych. Nie chodzi o to, że są niegrzeczne. Skąd! Są po prostu bardzo... żywe. Zwłaszcza ten młodszy, jak mu tam, Tristan. Starszy syn - Sigmarin - w twoim towarzystwie zachowuje się nienagannie, co więcej wyraźnie daje ci do zrozumienia jaki to zaszczyt dla niego przebywać w towarzystwie piastowskiego księcia. Gdyby tylko co drugie zdanie nie przypominał, że już niedługo odbędzie nowicjat w Zakonie Sigmara... Ale nie można powiedzieć, doskonale rokujący młody człowiek.

Sama podróż do Wrocławia zaskakuje was jeszcze jednym faktem. Owszem jakieś plotki były już wcześniej ale błahe, niepotwierdzone. Teraz natomiast - cóż - w każdym razie książę Kanter poza tym, że jest rozpoznawalny z racji urodzenia, to teraz towarzyszy mu sława płynąca z litewskiej wyprawy. Wydaje się wręcz, że podczas tej dalekiej i niebezpiecznej kampanii był wręcz mężem opatrznościowym, dzięki któremu wojska wróciły na Śląsk. Wyrasta zdecydowanie książę Kanter na doskonałego, mimo młodego wieku, dowódcę, świetnego stratega i charyzmatycznego przywódcę.

Kilka dni drogi za Oławą dojeżdżacie do dużego i znanego zajazdu "Pod turem". Wyraźny ruch w obejściu wskazuję, że nie jesteście jedynym orszakiem, który zatrzymał się tu na popas. I rzeczywiście, posłany umyślny wraca z informacją, że w zajeździe stanął nie kto inny ale pan Jan Birbstein.  Jak mówi posłaniec, miesjce w zajeździe pewnie by się znalazło, jeżeli pan Birbstein nie będzie miał obiekcji - wszak był wcześniej i zajął większość sal, w tym największą jadalną.

Pan Jan nie wie jeszcze o waszej obecności. Umyślny sprawdził w czym rzecz i wrócił z informacją i zapytaniem (swoją drogą domyślny sługa nie?)  - czy życzycie sobie zostać na popas tutaj czy jechać dalej do następnej karczmy, która powinna być kilka godzin drogi stąd. (część podróży odbędziecie już po zmroku i na popas staniecie w nocy)

Czekam na waszą decyzje.

Henryk Kanter - 03-07-2008 15:25:38

Chętnie skonsultowałbym decyzję z mości Pawlakiem, tym bardziej ze razem podróżujemy, aczkolwiek sądzę, że w czasach zagrożenia naszej śląskiej quasi-demokracji nie mozna lekceważyć nikogo - tym bardziej mojego, nie darzącego mnie zbytnią sympatią zajadłego pana B.
Takze wysłałbym posłów z oficjalnym zapytaniem, jesli Sigmar zesłał nam taką okoliczność.  Jak odmówi to znaczy ze demencja się u niego posuwa szybko...

MG - 03-07-2008 17:40:05

Co na to pan Pawlak?

Michal Pawlak - 03-07-2008 19:49:04

Czekałem na zagajenie sytuacji przez naszego drogiego bohatera Ślaskiego...Jaz największą przyjemnością ale i ostrożności osiądę do stołu z Birbstainem i porozmawiam o poważnych tematach...ale sadzę ze lepiej aby poseł główny był w barwach Kantera.
Swoją droga gratuluje Henrykowi popularności i daje do zrozumienia .ze można to wykorzytac w rozmowach z Wojewodą

MG - 03-07-2008 21:59:52

Wysłany przez was posłaniec wraca, o dziwo szybko, z informacją że pan Birbstein zaprasza i oczywiście ustąpi Wam miejsca przy stole. Zresztą można się było tego spodziewać, pan Jan jest jaki jest, ale to w końcu stara szlachta, u której etykieta jest równie ważna jak urodzenie.

Służba szybko kwateruje wasz orszak, a wy wraz z rodzinami udajecie się do zajazdu, nad odrzwiami którego dumnie króluje potężnych rozmiarów poroże królewskiego tura, który niestety jest już rzadkością w lasach Śląska. 
Wnętrze zajazdu potwierdza fakt, że "Pod turem" to jedna z najlepszych karczm na drogach Śląska. Wysoka powała, przestronne wnętrze, czystość i porządek a nade wszytko wszechobecny zapach smakowitych potraw utwierdza was w przekonaniu, że doskonale trafiliście.
Sama historia zajazdu należy do ciekawych. Otóż podczas wojen husyckich na miejscu obecnego zajazdu stał inny, mniejszy i mniej znany. Pech chciał, że zapuścił się w te strony zagon Sierotek wracających akurat z łupienia okolicznych dworów i wsi. Husyci z reguły oszczędzali karczmy, z wiadomych względów, ale mieli paskudny zwyczaj nie płacenie za usługi. Kiedy do karczmy zbliżała się banda rozśpiewanych bożych bojowników a gospodarz zastanawiał się nad ucieczką i pozostawieniem majątku, wydarzył się cud. Z lasu wyskoczyła spłoszona i rozdrażniona przez husytów samica tura. Pech dla Czechów, że całkiem niedawno się ocieliła. Obawiając się o potomstwo potraktowała na wpółpijane Sierotki jak zagrożenie po czym zaszarżowała. Efekt był przerażający. I spektakularny. Bohaterska krowa tura padła pod koniec zażartej bitwy zabierając ze sobą większość przeciwników. Rannych jak można się domyślić wykończył karczmarz z rodziną. A że husyci wracali z bogatym łupem (plotka głosi o jakimś zasobnym opactwie) jego wrodzony zmysł do interesu pozwolił mu rozkręcić interes do dzisiejszych rozmiarów.   

Służba prowadzi was oczywiście do mniejszej, wydzielonej sali gdzie podejmuje się znamienitszych gości. Wewnątrz nie ma zbyt wielu osób, pan Birbstein podróżuje ze sporym orszakiem ale jada w mniejszym towarzystwie.
Oprócz Jana Birbsteina, który mimo wieku wciąż doskonale się prezentuje w sali siedzi znany wam Buko von Krosing, który pełni służbę o Birbsteina i dowodzi jego strażą oraz kilku klientów Birbsteinów z niemieckiej szlachty. Całości dopełnia nieznany wam z imienia mężczyzna mocarnej budowy, ze związanymi w kucyk blond włosami, ewidentnie Nors albo Middenladczyk. Słusznie podejrzewacie, że to ochroniarz Birbsteina.

Pan Jan wstaje na wasz widok i wychodzi za stołu. Z atencją wita wasze drogie małżonki, was samych także, chwilę uwagi poświęca dzieciom Pawlaka. Nie macie okazji często go widywać ale widać po nim, że mimo lat czas obszedł sie z nim łaskawie. Postura nasuwająca na myśl posągi herosów z czasów Sigmara, dumne, ostre spojrzenie błyszczących oczu, szlachetna siwizna w kręconych, gęstych mimo wieku włosach. Z cała pewnością Jan Birbstein nie wygląda na człowieka, którego należy lekceważyć.
On sam wita się z wami sucho acz dość serdecznie i bez zgryźliwości. Zaprasza do stołu, gdyż sam jak mówi, dopiero zaczynał kolację. Wnet robi się miejsce a na stoły wjeżdżają rozmaite potrawy.
Kolacja upływa na miłej konwersacji, ot nic szczególnego, nic ważnego ale czas mija przyjemnie. Po posiłku wasze małżonki wymawiając się zmęczeniem wychodzą aby sprawdzić czy pokoje są gotowe, zabierane się dzieci (Sigmarin nie chce ale topnieje pod surowym spojrzeniem ojca). Izba pustoszeje, bo na znak Birbsteina komnatę opuszczają takę osoby z jego orszaku. Na końcu ochroniarz lustrujący was i sale badawczym, długim spojrzeniem.

Zostajecie sami. Przez moment zapada niezręczna cisza, którą przerywa Jan Birbstein.
- Widzę, że panowie w dalekiej drodze sądząc po orszaku - mówi swoim charakterystycznym niskim głosem nalewając wina - można spytać dokąd? Nie odpowiadajcie, pozwólcie zgadnąć. Nie do mnie raczej, toteż pozostają dwa cele - albo Wielkopolska i Gniezno, albo Wrocław i wojewoda. A że w Koronie niedawno byliście strzelałbym, że do wojewody. Ha! - wypija kielich wina - celnie aby strzeliłem?

Michal Pawlak - 03-07-2008 23:28:14

Celności można wam pozazdrościć panie Janie-uśmiecham sie pod wąsem..i rozumu również dodaje poważnie jedziemy do naszego drogiego wojewody na konsultacje.....My sami mamy pare planów dobrych dla Ślaska...takich jak choćby kodyfikacja prawa...ale za  tym moc nas musi stać a nie tylko wybitne jednostki jak ksiąze Kanter...

Henryk Kanter - 05-07-2008 01:49:30

Emm zmieszany jestem przez mgnienie oka, doprawdy. Wnet jednak odzyskuję koncept, lekko się uśmiecham - Panie Michale pochwały ze strony tak uznanego stratega i polityka jak Ty są dla mnie niezwykle cenne, ale samym dobrym słowem niewiele można zdziałać. patrzę się chwilkę w przestrzeń, tak jakbym miał powiedzieć: no ale tak w sumie to ja jestem, kurwa, wybitnyChoć, jak konstatuję starczyło bym na pół roku opuścił Śląsk, a wybaczcie, połowie szlachty się w dupach poprzewracało. Dletego też koniecznym jest naprostować pewne kwestie, które ku memu ubolewaniu uległy ostatnio wypaczeniu przegryzam przepijam, rozkładam lekko ręce
Ale jak to traafnie ujął pan Pawlak: moc nas musi stać!

MG - 06-07-2008 17:10:23

O ostatnim Sejmie mówicie panowie tak? I co nie podobają się wam nowe porządki naszego króla? - z przekąsem pyta Birbstein - powiem wam więcej. Tylko Śląsk i Małopolska jeszcze trzymają rycerską niezależność. Reszta, tfu! województw dawno posłusznie schyliła grzbiety.
W zadumie obgryza pokaźny kawał pieczonego mięsa.
Zresztą - powraca do rozmowy - jebał pies Małopolskę, województwa i niezależność. Co mi kurwa po tym jak i tak nie ma komu schedy zostawić.
Król syna mi zabił - szepcze z niebezpiecznym błyskiem w oku - a teraz nie chce mojego testamentu uznać. Prędzej jednak kościołowi wszystko przekaże niźli Koronie moje ziemie oddam.
Słuchajcie panowie - pochyla się do was - wiem, że szukacie sprzymierzeńców, wiem że rządy wojewody w smak wam nie są. Rycerskie słowo daje - sprawcie żeby król mój testament uznał i bratankowi pozwolił ziemie po mojej śmierci oddać, a moja osoba na każdym Landstagu będzie za wami, łącznie z tymi których dam rade przekonać. Ja sam ani wojewody ani króla tym bardziej nie dam rady przekonać. Co tam nawet, ni posłuchania nie otrzymam nawet.

Michal Pawlak - 07-07-2008 13:28:12

Nie wiem panie Janie, naprawdę nie wiem- temat jest jak najbardziej słuszny bo wolność cedowania do podstawowych praw jakie człowiek szlachetnie urodzony należy..ale wola królewska duża przeszkoda być może... , przypomnijcie mi tylko czy dobrze wiem że na podstawie umowy nazwijmy to na przeżycie z ojcem naszego drogiego Henryka cześć ziem jemu darowana ma być?? Bo jeśli tak wyjście z sytuacji oczywiste bym widział...Co do którego i król i wojewoda nie zipnie...
Uśmiecham sie podnosząc kubek z winem

MG - 07-07-2008 16:31:50

Po pierwsze księciu Kanterowi przypada tylko 1/3 ziemi, do mnie należy decyzja jaka to część. Po drugie co z resztą? Po trzecie nie wiem czy się dobrze rozumiemy - ja nie chce oddawać mojej ziemi komuś obcemu! Wyjaśnijcie więc troszkę jaśniej jeśli łaska panie Pawlak, żeby nieporozumień nie było.

Henryk Kanter - 07-07-2008 20:48:25

Tak panie Birbstein, przekonanie króla ciężkie może być, bo przeciez dla niego liczy sie korzysc przede wszystkim, a nie zasady starej szlachty. Ale jaki powód podał? Moze udałoby się go wciągnąć w jakąś legislacyjną pułapkę, niech mądre prawnicze głowy pomyślą, jak zrobić go w ciula by nie mógł się wykręcić. Bo trzeba rozsądnych argumentow by go przekonać, to uparty człowiek.

pg; ta umowa z 1/3 ziem to była miedzy konradem(?) K. a birbsteinem, a nie na sejmie elekcyjnym, jak poparłem ciołka?

Michal Pawlak - 07-07-2008 23:06:20

Moi panowie...dla mnie sprawa wydaje sie prosta..Wy panie Birbstein zapisujecie całą ziemie księciu Kanterowi a on zobowiązuję sie przekazać ja wskazanej przez was osobie aktem darowizny ...i niech gwarantem takiej umowy będzie ktoś kogo autorytet jest niepodważalny...nasza droga Matka kościół...
Propos czy myśleliście panowie nad naszym Lektorem??.znaczy kto miałby lub mógłby nim zostać??

MG - 08-07-2008 19:23:54

Jan Birbstein kręci głową uśmiechając się do was.
- Nie żartujmy sobie panowie ze spraw poważnych proszę. Na taki układ pójść nie mogę. Primo nie jestem znawcą prawa i nie ufam jurystom. Krwiopijce to same i tyle. A co jeden napisze to drugi neguje zaraz i obala. O nie, nie powierzę swojej fortuny jakiemuś chłystkowi co jedynie w papierach robi. Secundo, wybaczcie panowie, nie urażam nikogo ale aż tak bardzo sobie chyba nie ufamy zwłaszcza że idzie o gigantyczne sumy. Nie oszukujmy się, wy na moim miejscu też byście mieli wątpliwości, wszak mówi się o panu Pawlaku: odważny jak lew, chytry jak lis. Tertio w końcu – jedynie trzecią część ziemi Książe Kanter otrzyma, a reszta i tak Koronie by przypadła, nie pozwolę aby król wzbogacił się moim kosztem, nie pędzi ziemi mu nie oddam. I tak dusi mnie podatkami, handel próbuje blokować, embarga wprowadza! Rozwiązaniem dla mnie jest jedynym jest to, że w testamencie bratanka swojego powołuje do spadku, a mości Książe otrzyma ziemię na których trzy wsie leśne stoją i jako gest mojej dobrej woli jedną kopalnie żelaza. Taka jest moja propozycja panowie. Król, lub wojewoda dekretem testament zatwierdzą.

Popija wina

- A wszystko to przez to, że całe to cholerne prawo niejasne jest! Królewscy juryści przepis jakiś znaleźli, że na spadkobiercę w Koronie urodzonego muszę powołać. I inny przepis, że adopcje szlacheckie król zatwierdza. Radziłem się jurystów owszem. Powiedzieli mi, ze tak prawo takie było ale od lat nie stosowane i są to, jak im tam, martwe normy. Kurwa jasna ich mać by wzięła. Jak martwe się pytam to jak je stosować. A oni mi, że jakby uchylone były to nieważne by były. Ale nikt ich nie uchylił nigdy, i że sami winniśmy jesteśmy bo zostały inkorporowane z prawa cesarskiego wtedy to, gdy Śląsk pod Cesarstwo podlegał. I mimo, że Śląsk już w Koronie to przepis pozostał. I, że owszem można się sądzić ale efekt nieznany, że długo to trwać będzie i po prawdzie, odwołać to się można ale do Rady Królewskiej. Kurwa! A gdzie ja w Radzie posłuchanie znajdę jak tam praktycznie same królewskie przydupasy.
Mówicie panie Pawlak o tej, kodyfikacji prawa? Popieram całą duszą was zamiar.

Michal Pawlak - 09-07-2008 09:52:07

Zapalam sie..

I widzicie panie Birbstein kodyfikacja prawa mocno nam potrzebna jest...żeby chociaż takich paranoi uniknąć..Ja wiem ze nasza współpraca wcześniej była różna żeby nie rzec żadna ale z takimi aktami samowoli czy to królewskiej czy błędami sędziowskimi musimy sie przeciwstawiać, wiemy że nie możemy tego zrobić zbrojnie..wiec robimy to tak jak możemy czyli na sejmiku..i przez ustawodawstwo..Więc zastanówcie sie panie Janie czy nie lepiej wam będzie poprzeć kodyfikację prawa a my ze swojej strony zagwarantujemy ze przepisów o adopcji i testamentowe będą po waszej myśli a przekonanie naszego sejmiku do kodyfikacji będzie o wiele łatwiejsze niz Rady królewskiej czy samego Króla do waszego testamentu...

kończę i popijam winko przegryzając mięsiwem

Henryk Kanter - 09-07-2008 20:45:53

Co jak co, ale panie Michale dając takie propozycje przypuszczasz, ze pan Jan zmieniłby swoje zasady i przekonania? A co do jurystów, tez nie ufam tym krętaczom, jesli nie działają na moje polecenie. Co do pańskiego testamentu.. wojewodę czy króla ciężko przekonać będzie, bo czemóż to mieliby rezygnować z 2/3 twych ziem? Co nie wyklucza, że sprobuję to przeforsować, jesli inne środki zawiodą.
Kodyfikacja prawa to świetna koncepcja póki co, cieszę się że znajdujemy tu wspólną płaszczyznę panie Birbstein. A jesli juz przy tym temacie jestesmy, czy uważasz to za dobre że wiele urzędów dzierżyć można w jednym ręku, jak to w tej chwili Ciołek i landshauptmanem i instrygatorem jest?

MG - 09-07-2008 20:54:21

Birbstein w jednej chwili stonuje twój zapał.
- Kodyfikacja, kodyfikacją panie Pawlak, ale trzeba zdać sobie sprawę, że to trwa. I to kawał czasu. A ja aż tyle czasu nie mam. Nie będę czekał aż banda gryzipiórków znajdzie złoty środek, jeżeli w ogóle do tego dojdzie. Poprę was zamysł kodyfikacji, możecie być pewni, ale to nie rozwiązuje mojego problemu. W każdym razie moja propozycje znacie. Pomożecie mi, ja pomogę wam. Czy na Landstagu, czy w inny sposób. Mam swoje możliwości, swoje kontakty, znajomości i sojuszników. Jeżeli byłem dobrym wrogiem to będę też dobrym sprzymierzeńcem.
Kończy puchar z winem potężnym haustem.
- Wybaczcie panowie ale zmęczony jestem. W moich he, he latach podroż to nie to samo co kiedyś, niestety. Dobrej nocy życzę.


Birbstein zegna się i wychodzi. Odczuwacie wrażenie, ze nie darzy was dalej zbytnią sympatią ale jako polityk jest w stanie wznieść się ponad animozje. Stąd też nie został dłużej przy stole, powiedział to na czym mu zależało, a znając jego charakter i dumę z pewnością nie przyszło mu to łatwo.


(Jeżeli chcecie coś jeszcze od Birbstena piszcie - odwróci się przed drzwiami :), jeżeli nie jedziemy dalej. Dajcie odpowiedzi w shutboxie)

MG - 09-07-2008 22:50:18

Reszta podróży do Wrocławia upływa wam w miłym otoczeniu i towarzystwie. Szczebiotające małżonki, roześmiane dzieci, szacunek ze strony napotkanych podróżnych, pełna obsługa w zajazdach. I oczywiście nadszarpnięty fundusz reprezentacyjny (żony) co powoduje, że odpisuje z waszych skarbców kwotę po 500 sztuk złota.

Wreszcie po miłej, acz w końcu męczącej podróży przed wami Wrocław. Bez wątpienia pierwsze i najświetniejsze miasto Śląska. Ogromy tłok na drodze, do którego chcąc nie chcąc musicie się przystosować bo nie ma nawet możliwości wyprzedzenia kolumn kupieckich wozów, podróżującej szlachty czy w końcu pieszych.
Same podgrodzie Wrocławia robie ogromne wrażenie, ogromne skupisko ludności, warsztatów, chałup, straganów, karczm i targów. Nad tym wszystkim górują majestatyczne mury obronne miasta zbudowane dawno temu ale jeszcze nie tak dawno wzmocnione i podwyższone przez krasnoludzkich kamieniarzy sprowadzonych przez rycerzy zakonnych. Nad murami zaś panuje ogromna bryła zamku wrocławskiego, budowli typowo obronnej, która budzi respekt nawet przed zaprawionym w bojach i oblężeniach panem Pawlakiem. Oczywiście, że zamek nie może równać się z umocnieniami Middenheim, rzecz jasna że daleko mu także do obwarowań Altdorfu ale z taką Pragą mógłby już śmiało iść w zawody. Bez wątpienia „twierdza Wrocław” lub tez jak mówią Niemcy „Festung Breslau” wybudowana przez zapobiegliwych zakonników doskonale służy obecnie wojewodzie, który także nie zaniedbuje spraw bezpieczeństwa. 

Samo miasto za murami przebogate, szczycisz się Książe Kanter swoją czystą i uporządkowaną Oleśnicą, dumny jesteś panie Pawlaku z ludnego i bezpiecznego Grodziska ale niesyty wasze miasta nikną przy Wrocławiu. Widać, że pan Ciołek oprócz zdolności politycznych ma także walory gospodarskie lub przynajmniej ma doskonałego zarządcę i ekonoma. Dominuje język polski przemieszany z niemieckim, ale słychać też czeski i nawet gdzieniegdzie ruski. Ślązacy mieszają się z Polkami i Niemcami, widać nawet rosłych kupców z Norski, ciemnych Węgrów, a momentami w oko wpada barwny kram kupca z Bretonii zachwalającego ze śpiewnym akcentem swoje towary.
Ogromny wybór wręcz wszelkich towarów, od targów końskich na podgrodziu, poprzez dzieła płatnerzy aż po drobiazgi (kosztowne!) dla dam. Prawdą jest, że jeżeli czegoś nie ma we Wrocławiu to nie kupisz tego na Śląsku.

Przez ogromną bramę wasz orszak wjeżdża na zamkowy dziedziniec. Tutejsza służba błyskawicznie zajmuje się wszystkim a na was czeka tutejszy burgraf – mężczyzna około 50-letni, przy tuszy, z herbem Odrowążów na piersiach.

- W imieniu pana wojewody mam zaszczyt powitać na wrocławskim zamku – mówi donośnie skłaniając się nisko co przy jego posturze nie jest najłatwiejsze – jestem Andrzej Odrowąż, tutejszy burgrabia, przydzielony do dyspozycji szlachetnych panów i ich rodzin. Zapraszam – mniemam, że chcecie państwo odświeżyć się po podroży, poprowadzę zatem. A gdy będziecie już gotowi pan wojewoda podejmie was obiadem.

Aby nie przedłużać zbytnio - korzystacie z zamkowych łaźni i garderoby. Same pomieszczenia choć surowe to nie pozbawione smaku i gustu. Wasze komnaty, przeznaczone dla znamienitych gości, wzbudziły zachwyt waszych małżonek a w was samych niechętne acz zasłużone uznanie.

W sali biesiadnej czeka już wojewoda Ciołek. Poważny ale serdeczny. W obiedzie uczestniczy bez mała 50 osób, jest to więc niewielka uczta. Wymieniacie zwyczajowe uprzejmości, ale zanim zacznie się konsumpcja wojewoda klaszcze w dłonie a służba wnosi prezenty dla gości.

- Wasza książęca mość – zwraca się do Ciebie wojewoda – pozwól podarować sobie skromny podarek w postaci tej oto chorągwi. Na jego polecenie służba rozwija ogromną, haftowaną i przybraną drogimi kamieniami i złotogłowiem chorągiew z wizerunkiem piastowskiego śląskiego orła twojego rodu po jednej stronie i kunsztownie zrobionym herbem Śląska po drugiej. Niech cieszy oko w czasie pokoju i służy w czasie zwycięskich bitew. Twojej małżonce pozwól, że ofiaruje ten oto naszyjnik, dzieło bretońskich jubilerów.

- Panie Michale, pozwól do okna – zaprasza wojewoda, a gdy podchodzisz widzisz stojący na dziedzińcu ozdobny powóz opatrzony herbem twoim oraz Śląska. – mam nadzieje – ciągnie wojewoda – że podróże będą dla Ciebie teraz jeszcze większą przyjemnością. Dla twojej małżonki także chcę ofiarować ten drobiazg w postaci naszyjnika wykonanego rękami marienburdzkich rzemieślników.

Adam Ciołek zwraca się w stronę Sigmarina
- Wiadomo mi młodzieńcze, że wkrótce udajesz się na północ aby odbywać służbę w szeregach rycerzy Sigmara. – Sigmarin promienieje z dumy na te słowa – nie wyślemy cię więc bezbronnego. – na gest wojewody służący odwija z tkaniny kunsztownie wykonany miecz, wojewoda powoli wyciąga go z pochwy. Klinga błyszczy wspaniale w świetle lamp, załamując światło na grawerze polskiego orła i symbolu Korony.
- „W godzinie próby zwyciężę” – czyta wytłoczoną maksymę wojewoda i podaje miecz Sigmarinowi. – To słowa naszego króla przed bitwą z cesarzem, która przyniosła mu największa chwałę.

Wydaję się, że Sigmarin ma łzy w oczach gdy wojewoda odwraca się do Tristana. Otwierają się drzwi i słudzy wprowadzają pięknego, karego źrebaka, młodego jeszcze ale już widać, że zwierzę jest przedniej krwi.
- Niech rośnie wraz z Tobą młodzieńcze, dbaj o niego a zyskasz przyjaciela, a uwierz mi jest to ktoś o kogo często najtrudniej.


(pg: nie wiem czy macie coś do powiedzenia dla wojewody – jeżeli tak piszcie, jeżeli nie jedziemy dalej)

Henryk Kanter - 10-07-2008 17:48:18

Przy ostatnich słowach z namysłem kiwam głową.. swoją drogą skręca mnie - ma gest pierdolony iście krolewski, szkoda ze to wszystko z funduszu wojewodzińskiego zapewne a nie z prywatnej kasy. Tez przy jakiejs okazji muszę postarac sie o prezenty jeszzce swietniejsze.

Oprócz uprzejmych podziękowań nic nie mowię, jedziemy dalej

Michal Pawlak - 10-07-2008 18:16:54

Tak tak myślę sobie...ale dziekuje serdecznie...a w duchu przyrzekam sobie jeszcze swietniejsze prezenty w grodzisku oddać..

MG - 15-07-2008 21:37:01

Możecie mówić co chcecie ale wojewoda na pewno wywarł doskonałe wrażenie na zgromadzonych i przede wszystkim na waszych rodzinach. Wrażenie serdeczności, przyjaźni i dobrej woli.
Rozpoczyna się wystawny obiad, który upływa na miłych, niezobowiązujących rozmowach. Ciołek wypytuje wasze małżonki jak znajdują Śląsk, zapewnia, że na czas pobytu we Wrocławiu absolutnie niczego im nie zabraknie, wystarczy, że powiadomią o swoich potrzebach burgrabię. Rozmawia z dziećmi tratując poważnie zarówno Sigmarina jak i Tristana dając im do zrozumienia, że jako synowie potężnego wielmoży są równymi partnerami w rozmowie. Zapytuje wreszcie o błogosławiony stan małżonki księcia Kantera, dając miedzy wierszami do zrozumienia, że interesuje się tym także król Bolesław. Co więcej pojawia się nawet sugestia, że dziecko z rodziny piastowskiej winno mieć odpowiedniego ojca chrzestnego, najlepiej także z piastowskiego rodu.
Nie są poruszane żadne tematy polityczne. Wojewoda trzyma się od nich z daleka, czekając z pewnością na dogodniejszą chwilę.
Po obiedzie i deserach udajecie się na zwiedzanie zamku oraz samego Wrocławia. Na ulicach widać, że wojewoda jest ceniony zarówno przez szlachtę, mieszczan czy prosty lud. Albo tak jest w rzeczywistości albo referat propagandy Ciołka spisał się na medal. Samo zwiedzanie zajmuje wam kilka godzin. Wojewoda godzi zarówno wasze zainteresowania – mury obronne, huty, koszary, stajnie jak i waszych małżonek – wystawy zachodnich kupców oraz dzieci.
Wieczorem udajecie się w mniejszym gronie na kolacje w komnatach wojewody (Pawlak zna je dobrze, wcześniej należały do Landmistrza Zakonu). Z końcem dnia Ciołek zaprasza wasze rodziny na wspólną msze jutrzejszego dnia – w końcu to Sigmartag.
O dziwo, w dniu dzisiejszym nie zapowiada się na poważne rozmowy w towarzystwie wojewody. Po kolacji udajcie się do komnat na zasłużony odpoczynek po miłym acz męczącym dniu.
W odosobnieniu wasze małżonki rozpływają się w zachwytach pod adresem wojewody i czują się dumne, że ich rodziny zostały potraktowane z tak wielką atencją i szacunkiem. Wy oczywiście macie z pewnością nieco inne zdanie na temat celu wojewody, ale do waszych ślubnych trafił on z cała pewnością.
Następny dzień zaczynacie od śniadania we własnym gronie a potem udajecie się na mszę. Wojewoda udostępnia wam oczywiście miejsce we własnych stallach. Zaiste – w oczach zgromadzonych na nabożeństwie wiernych tworzycie wspaniały widok.
Z plotek skrzętnie gromadzonych przez wasze „sługi” wiadomo wam, ze wojewoda dopiął swego. Wrocław huczy od informacji, że chyba w końcu pan Pawlak i Książe Kanter w końcu będą szli w wojewodą ręka w rękę a niesnaski są przeszłością. Zdecydowanie cieszy to wszystkich.

Aby nie przedłużać – czas poważnych rozmów w końcu nadchodzi. Ciołek proponuje wam wspólny wypad w okoliczne lasy – na męską rozrywkę w postaci polowania. O kobiety i dzieci nie musicie się martwić – z pewnością zostaną im zapewnione inne rozrywki.

Wyjeżdżacie wspólnie wraz z kilkunastoma sługami. Cała oprawę łowów zapewnia wojewoda. Zapuszczacie się w podwrocławskie bory. Zwierza może nie ma tutaj zbyt dużo ale wojewoda ma sprawnych naganiaczy. Większość dnia spędzacie na polowaniu na jelenie i sarny, nie ma grubego zwierza. Wieczorem w głębi lasu, koło starej ale zadbanej leśniczówki rozbijany jest obóz, służba zaczyna przygotowywać jedzenie z upolowanej zwierzyny. Dzień zdecydowany możecie uznać za udany, a polowanie okazało się świetną rozrywką.
Zasiadacie za wysłużonym drewnianym stołem, sprzętów w ogóle nie ma dużo. Ot kilka stołków, 3 sienniki, piec. Wokół las, zapach pieczonego mięsa.
Zajadacie się mięsiwem, przegryzając twardymi podpłomykami, z antałka powoli ubywa piwa z wrocławskiego browaru. Rozmowa luźno toczy się wokół zakończonych łowów.

- Czas przejść do poważnych spraw, panowie – uśmiecha się wojewoda kiedy słudzy skończyli sprzątać po jedzeniu. – zabawa, zabawą ale pewnie też chcielibyście dowiedzieć się konkretów.

Kiwacie poważnie głowami, a wojewoda wstaje i powoli przechodzi się po izbie.

- Pewnie panowie zdajecie sobie z powagi obecnej sytuacji politycznej. Szczegóły daruje bo z pewnością je znacie. W każdym razie konflikt z Kościołem, wróć! Z Teogonista to tylko kwestia czasu. Nasz papa jest osobą zbyt zachłanną i żadną władzy. I niech mu będzie na zdrowie, byle trzymał się daleko od naszego podwórka i zajął swoim.

Siada i patrzy na was poważnie.

- Nie będę owijał w bawełnę. Rozprawa z Grzegorzem VII to poważne wyzwanie. Dlatego król musi być pewny lojalności we własnym kraju. Pewny posłuszeństwa poddanych. Tego, że w potrzebie może liczyć na wszystkie możliwe środki. Jednym słowem król chce tego:

Wyciąga z sakwy związany i zalakowany rulon opatrzony pieczęci królewską. Wojewoda łamie pieczęć rozwijając przed wami pergamin.

- To królewska proklamacja dla całej Korony, roboczo nazywamy to Statutem koronnym. Zapoznajcie się panowie.


Zagłębiacie się wspólnie z lekturę.



My, z bożej łaski Sigmara król Polski, Bolesław I, syn Ścibora, z rodu panującego Piastów stanowimy:

1.    Jedynym władcą Korony Polskiej jest król.
2.    Król sprawuje swą władzę samodzielnie oraz z Radą Królewską.
3.    Godność i tytuł królewski jest dziedziczny i przechodzi w rodzie panującym Piastów z ojca na najstarszego syna.
4.    W wypadku śmierci króla, przed osiągnięciem pełnoletniości przez dziedzica władze sprawuje Rada Regencyjna złożona z Palatyna Królestwa, Skarbnika Koronnego, Kanclerza Koronnego, przedstawiciela Arcylektora Gniezna.
5.    Radę Królewską tworzą: król, jego pełnoletni dziedzic, Palatyn Królestwa, Skarbnik Koronny, Kanclerz Koronny, przedstawiciel Arcylektora Gniezna,  wojewodowie oraz kasztelani. 
6.    Jedynie Rada Królewska może stanowić prawo wspólne dla całej Korony. Prawo to musi zatwierdzić król.
7.    Tylko król może sądzić za przestępstwo zdrady stanu.
8.    Król wspólnie z Radą Królewską decyduje o pokoju i o wojnie.
9.    Król ma prawo zwołać pospolite ruszenie dla całej Korony, wojewoda może zwołać pospolite ruszenie w swoim województwie.
10.    Ustala się stałe podatki dla szlachty w wysokości 30% od rocznego dochodu.
11.    Starosta płaci podatki w wysokości 20%, kasztelan w wysokości 10%, wojewoda jest zwolniony z daniny.
12.    Wojewoda może obniżyć podatki szlachcie z województwa, decyzję ta zatwierdza król.
13.    W wypadku zwołania pospolitego ruszenia każdy szlachcic posiadający ziemię jest zobowiązany wystawić chorągiew jazdy (min. Mounted Sergeants). Za każde posiadane trzy wsie obowiązany jest wystawiać rotę lekkiej piechoty (Pike Militia, Spear Militia, Halberd Militia, Sergeant Spearman) Za każde sześć wsi zobowiązany jest wystawić rotę ciężkiej piechoty (min. Armored Sergeants).
14.    Niepodporządkowanie się rozkazowi pospolitego ruszenia jest traktowane jako zdrada stanu.
15.    W wyjątkowych wypadkach, za zgoda kasztelana szlachcic może zamiast wystawienia oddziału zapłacić ekwiwalent w złocie.
16.    Wasale szlachcica są zobowiązani służyć podczas pospolitego ruszenia w wojsku koronnym bez względu na inne zobowiązania.
17.    Na czas wojny zawiesza się sejmy wojewódzkie. Prawo stanowi król i wojewodowie.
18.    Religą panującą w Koronie jest wiara w boga Sigmara.
19.    Powyższe statuty zatwierdza Sejm Koronny złożony z króla, Rady Królewskiej, starostów, 10 przedstawicieli sejmów wojewódzkich.





Wojewoda obserwuje was uważnie.
- Zanim przejdę do dalszych konkretów, proszę panowie o pierwsze wrażenia. To jest, zaznaczam, wersja robocza. 

Michal Pawlak - 15-07-2008 22:38:35

Z zaciekawieniem przeglądam jeszcze raz dokument i rzeczowym głosem mówię: skład rady Regencyjnej jest do bani..z tego co wiem zawsze o wiele lepsza jest liczba nieparzysta bo nie ma możliwości dojścia do impasu czyli remisu w głosowaniu nad czymś.. Punkt dotyczacy dziedziczenie..pytanie nasuwa się samo co jeśli panujący nie doczeka sie syna??dziedziczy wtedy córka czy jej maż??
punkt 13sty..według mnie za szerokie pojecie..szlachcic posiadający ziemie..ja bym dodał przynajmniej trzy wsie..poniżej tego progu niech sie zrzucają na wojska prowincji nazwijmy je Chorągwią ziemska..
Pozostaje jeszcze punkt 18sty...widzę tu ogromna sprzeczność..jeśli wiara panującą jest simgarianizm to nijak będzie prostym kmiotkom zrozumieć ze bijemy sie z jego ziemskim  namiestnikiem...
Poza tym benne benne benesimo...podatki za wysokie, jak dla mnie Ślaskich panów to rybka bo takie mamy w końcu oficjalne podatki po włączeniu śląska do macierzy natomiast panowie z Wielkopolski czy Małopolski lub Pomorza mogą sie przykro rozczarować..Nie myślcie panie Adamie że mówię to złośliwie, ale cytując Ludwikusa Ślaskiego 'huj z religia ale oni a tu On sięgają do moich sakiewek"....

Henryk Kanter - 16-07-2008 17:00:42

Przeglądam dość długo, choc nie wiem co o tym mysleć.. Panie Adamie, trudno oceniać to od razu szczegolnie ze legislacja nie jest moją ulubioną rozrywką, ale pan Pawlak ma sporo racji - jesli chodzi o dziedziczenie trzebaby to jakos uscislić.. jesli chodzi o szlachciaca z ziemią - to moi lennicy ktorych osadzilem na wioskach tez muszą wystawiać? to zbytnia niescisłość. A ten punkt 18, ehh jakos nie pasuje, rzeczywiście. Co do podatkow: wojewodowie zawsze mogą obnizyc podatki przecież, a skoro takie są potrzeby panstwa to jaskos skarb trzeba napełnić.
Co do nieparzystosci rady - bene, oczywiście. Generalnie jest pare niedociągnięć, ale po paru poprawkach jest do zaakceptowania.. Szczerze mowiąc, punkt 17 rowniez mi sie nie podoba, wiem ze jest uzasadniony, wiem rowniez ze odzieranie nas z resztek autonomii to dla króla chleb powszedni, ale na Sigmara juz niedługo wLasnym kasztelem zarządzać nie bede mogł sam, jesli tak dalej pojdzie prawodawstwo na Śląsku Mina mi poważnieje jeszcze bardziej
Jesli krol oczekuje od nas absolutnej wiernosci i posłuszeństwa, dlaczego robi sie pewne rzeczy za naszymi plecami? A myslałem zawsze panie Adamie, że dogadać się razem nie jest wcale tak trudno

MG - 17-07-2008 21:40:15

Wojewoda patrzy przez was przez dłuższy moment z poważną miną, ale w końcu twarz rozjaśnia mu uśmiech. Wstaję i wyciąga zza pieca pękaty gąsiorek Siwuchy i trzy kielichy. Zamaszystym gestem stawia wszytko na stole i napełnia naczynia.

- Ha! Król nie wierzył ale mówiłem, że zwycięży zdrowy rozsądek i opanowanie. Zaręczałem, że gdy chodzi o dobro Korony, o dobro kraju nieważna będzie dla was prywata. Wypijmy przed dalszą rozmową panowie.

Z lubością pociągacie aromatyczną i mocną siwuchę.

- Teraz podyskutujmy. Sprawa składu Rady Regencyjnej - zgadzam się, lepiej będzie przy nieparzystym składzie, niedopatrzenie. Kwestia dziedziczenia - król nie chce komplikować sprawy, poza tym - alternatywny zapis to zawsze niebezpieczeństwo dla dziedzica. Trudno ochronić dziecko lub młodzieńca. Stąd nie chcemy stwarzać pokus dla ewentualnych kandydatów.
Dalej - punkt 18. Nie da się inaczej. Ten zapis jest przede wszystkim dla Zakonu i innych sigmarskich monarchii. Nie możemy dać pretekstu nikomu. Co do prostych kmiotków - tym się nie przejmujmy. Prości nie zrozumieją o co toczy się gra. Zresztą nikt nie wypowiada wojny Kościołowi, nikt nie będzie szarżował na Grzegorza VII. Nie będziemy husytami. Wojna z Kościołem nie jest celem króla.
Kwestia pospolitego ruszenia. Wasi wasale nie mają obowiązku wystawiać wojska. Natomiast w przypadku wojny są zobowiązaniu służyć Koronie pomocą taką samą jaką służą wam. Popieram pomysł, że panowie posiadający mniej niż trzy wsie łączą się aby wystawić chorągiew ziemską.


Wojewoda przenosi wzrok na Kantera.
- Co do autonomii mości książę. Skończmy z tymi mrzonkami o niezależnym Śląsku. Doskonale wiecie, że to nie osiągalne. Śląsk jest zbyt ważny. Jak nie Korona to Czesi, jak nie Czesi to Niemcy. Śląsk jest i będzie województwem Korony. Ze wszelkimi tego prawami i konsekwencjami. Co do niezależności szlachty - król nie chce jej drastycznie ograniczać, to niepotrzebne i groźne. Na własnej ziemi możecie robić co chcecie pod jednym warunkiem - że nie godzi to w dobro państwa. Król nie chce podporządkować sobie szlachty ale nie może tez pozwolić na zbytnią samowolę. To była jedna z przyczyn upadku Cesarstwa, zbytnia samowola elektorów.

Zbiera się dłużej do następnej wypowiedzi.
- Co do robienia za plecami - mówi z niewyraźną miną - fakt nieładnie wyszło. Ale czemu się dziwić skoro wcześniej rzucaliście królowi kłody pod nogi. Reforma administracji królewskiej była i jest dla króla bardzo ważna. Nie chciał ryzykować sporu z wami na tym tle. Powiem tak - a mówię w imieniu króla - chodźmy ręką w rękę, potęga Korony to potęga Śląska. Zwycięstwa Korony są korzyścią dla was.

Patrzy na was z wyczekiwaniem.

Michal Pawlak - 18-07-2008 15:29:44

Panie Adamie nie oszukujmy sie...jakie rzucanie kłód pod nogi...na rany Sigmara...Zostaliście wojewoda jak chciał król dzieki naszym głosom prawda??..poszlismy na Litwę jak chciał król...prawda nie poszło nam tak jak należy ale czy z winny naszej czy nieprzedstawienia całego zamiaru nam jak należy to inna sprawa..ale nic to. Nie rzucamy kłód królowi od czasu jak nas pokonał..Nie możecie zarzucić mi że sabotowałem Armię Południe którą współprowadziłem bo szliśmy od zwycięstwa do zwycięstwa przez cała wojnę z Imperium..Kto jak nie ja dowodził I Armia konną i wykonał co do joty rozkazy króla choć spowodowało to nienawiść do mnie całej północnej szlachty Imperium.. milknę po prostu król nie chciał nam zaufa i kropka i nie nam dopatrywać się Jego motywów..mogę mieć do niego żal ale nie zmienia to tego że będe mu służył z wszystkich sił bo Korona to ON...a ja powiem szczerze że wole być poddanym silnego wladcy niz takiego nicpotem który daje się wodzić za nos...

Henryk Kanter - 20-07-2008 18:27:32

Drogi wojewodo... koronny, ja nie mowię o niezależności Śląska, bo jak powiedziałeś jest to obecnie niemożliwe, mowię tylko o niebezpieczeństwach autokracji, o tym by w pewnej chwili szlachta nie zobaczyła w królu zamiast swego opiekuna i dobrodzieja wyzyskującego ich tyrana... a nikt z nas nie chciałby takiej sytuacji. Historia zna wiele takich przypadkow.
A przecież, w co zawsze szczerze wierzę, jest mozliwe porozumienie. Bolesław to silny i mądry Piast ijestem dumny że żyję w kraju gdzie rządzi, z łaski Sigmara, piastowska krew. Mówicie, że siła Korony to siła Śląska - racja, ale pamiętajmy że rowniez siła Śląska to siła Korony. Mimo husyckiej zawieruchy Śląsk to nadal siła ekonomiczna a także ważny geopolitycznie obszar

"Kłody pod nogi" hmm rzeczywiscie nie przypominam sobie zebym takowe rzucał za mojej bytności na Śląsku, jak stwierdził pan Pawlak król nam nie ufa i tyle, to przykre ale musimy się z tym pogodzić. Ale uznajmy, że wszystko jest w porządku, tabula rasa..
Wznoszę kielich z siwuchą i piję wespół z Ciołkiem i Pawlakiem

Moje zdanie jest takie: bedziemy szli ręka w rękę z królem Bolesławem, ale parę spraw bedzie u nas, na Śląsku wymagało regulacji. Wiem reformy sie nie cofnie a słowa "nieładnie wyszło" idealnie pasują do sytuacji. Ale nam zależy na dobrze Śląska, a co za tym idzie Korony, prawda? unoszę kielich do Ciołka

MG - 27-07-2008 21:41:12

Ciołek rozluźnia się, przypija kielichem w waszą stronę.
- Bene panowie. Teraz w takim razie trzeba uzgodnić termin sejmu. Może za dwa miesiące od dzisiaj? Zima co prawda będzie ale to mniejszy kłopot. Większym problemem może być Jan Birbstein. On nie poprzez uchwał na pewno. Oni Ziębicki. Ale o ile książę siła nie dysponuje na Sejmie to Birbstein może napsuć nam krwi, co więcej może przeciągnąć na swoją stronę Niemców. Z nimi nigdy nic nie wiadomo. Fakt - ustawy przepchniemy ale zależy nam w końcu na jak największej jednomyślności, no i żeby posłowi na Sejm Walny tez mówili jednym głosem. Radźmy zatem co zrobić z panem Janem. Jest już stary, prawie nad grobem stoi, jego śmierć byłaby pewnie stratą ale trzeba i taką okoliczność trzeba rozważyć.

Patrzy na was znacząco.

- Z drugiej strony jego nieszczęśliwa śmierć wzmocni Kościół i to wzmocni mocno. Może nawet za mocno. Zbyt silny biskup - ktokolwiek nim będzie to problem i dla mnie i dla Was. Zwłaszcza dla pana, panie Michale. W końcu w Grodzisku jest stolica biskupia. Pechowo nam się ten Birbstein układa, ani w tą, ani w drugą stronę. Może by z Birbsteinem negocjować, tylko ja mu, szczwanemu lisowi nie ufam. Jak sądzicie Panowie?

Michal Pawlak - 27-07-2008 22:47:11

Wydaje mi sie panie Adamie że Sigmar nam mocno sprzyja...Otóż jadąc tutaj napotkaliśmy pan Jana pogwarzyliśmy, rożne batalie powspominaliśmy..uśmiecham sie zimno..i tak od słowa do słowa dowiedzieliśmy sie co nam potrzebne było.Birbstein jest w stanie poprzeć stanowisko jakie zaprezentujemy książę Henryk i ja..oczywiście nie za darmo ale cena wydaje sie rozsądną.A i jest sposób aby pewnym uczynić to ze nas poprze..

Henryk Kanter - 30-07-2008 15:06:56

Patrze sie na Ciołka
Zgadza się, trzeba brac pod rozwagę wszelkie mozliwosci, ale nie mowmy na razie o srodkach ostatecznych, wszak Sląsk to cywilizowana prowincja, nie musimy się od razu wszystkich szlachtować jak dziczyznę na Sigmarzeit. Sprawa zebrania quorum dla potrzebnych uchwał jest, powiedzmy, drugorzędna, najwazniejsze by Sejm się odbył i tresc uchwał była słuszna
Oprócz zmian prawnych naszego sysytemu, na ktorym wciąż spoczywa brzemię skostniałych przepisow cesarskich, rozumiem ze Sejm wystosuje także rezolucję o poparciu kandydata na biskupa śląskiego. Zresztą mam nadzieję, ze spotkamy się jeszcze przed Sejmem, chociażby w Oleśnicy

GotLink.plwszywki internet koszarawa Kolonoskopia w znieczuleniu ogólnym