MG - 25-02-2008 17:13:33

WSTĘP


Jak świetnie pamiętamy Lektor Albrecht, książe Henryk oraz Michał Pawlak na mocy umowy zawartej z rodem Awdańców zobowiązali się wesprzeć militarnie ich interwencje na Litwie po śmierci kniazia Włodzimierza - teścia króla Bolesława.
Śmierć Włodzimierza wywołał na Litwie spory zamęt. Kraj ten korzystając z niepokojów na Rusi wyrwał się spod władzy carów. W celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa kniaź Włodzimierz wszedł w sojusz z Polską, pakt został przypieczętowany małżeństwem króla Bolesława z córką kniazia - Dobrosławą.
Za życia Włodzimierza sytuacja na Litwie była spokojna. Kraj był zabezpieczony od najazdów bojarów rusińskich, gdyż caryca Katarzyna nie chciała prowokować groźnego sąsiada - Korony. Kościół Sigmara dostał pozwolenie na misje na Litwie i były juz plany założenia tam lektoratu misyjnego.
Śmierć kniazia położyła kres wszelkiemu spokojowi i planom. Trzymająca się dotąd w ukryciu opozycja bojarów litewskich podniosła głowę i pociągnęła za sobą duża część ludności i niezdecydowanej szlachty. Opierając swą walkę na hasłach niezależności Litwy i wygnania wyznawców "polskiego" Boga bojarzy dowodzeni przez kniazia Olega zajęli stolicę Wilno. W walkach w mieście zginął 13-letni syn Włodzimierza Anton, a jego małżonka Anastazja zaginęła. Kniaź Oleg sięgnął po najwyższą władzę. Buntownicy zajęli także drugie co do wielkości miasto Litwy - Grodno.

Z zamieszania na Litwie postanowili skorzystać Awdańcowie. Mając ciche pozwolenie króla, który nie mógł wobec opozycji starej szlachty wciągnąć Korony w kolejną wojnę pociągnęli ze swoimi hufcami rodowymi i najemnikami na Litwę. Wydaję się, że ród mający w Koronie znaczącą pozycję chciałby budować kolejny bastion swojej potęgi. 

Zgodziliście sie drodzy gracze na udział w tym przedsięwzięciu. Wasze wojska miały zdobyć Grodno i opanować w ten sposób południową część Litwy. W zamian Awdańcowie mieli wypłacić wam 100.000 szt. zł gratyfikacji, po zakończeniu wojny są też przewidziane nadania ziemskie.

W CELU PRZYPOMNIENIA:
Wojska śląskie  wkroczyły na terytorium Litwy z początkiem maja 1433 r. Do Grodna prowadziły dwie drogi - jedna dłuższa przez stepy i druga krótsza ale bardziej uciążliwa przez litewskie bory.
Mając zwiadowców i przewodników od zaufanych litewskich bojarów panowie dowódcy zdecydowali się na marsz przez bory. Armia śląska złożona w dużej mierze z ciężkiej piechoty i jazdy zamiast z Litwinami zmuszona była walczyć z trudnym podmokłym terenem, niezdrowym klimatem, psującą się żywnością i dezynterią która przyszła wraz ze złym bagiennym powietrzem. Z każdym dniem marsz stawał się coraz bardziej uciążliwy i pochłaniał kolejne ofiary. Konie łamały nogi na nierównej drodze, broń i zbroje rdzewiały od wiecznej wilgoci, skórzane paski i bukłaki parciały i rozpadały sie w rękach. Obrazu rozpaczy dopełniały zepsute mięso, zgniła woda i ciężkie bagienne powietrze. W końcu wśród chorych znalazł się sam książę Henryk Kanter. (jak pamiętam Maciek nie mógł być na dalszej części sesji)   

DO KSIĘCIA KANTERA:
Ostanie dni, a może nawet tygodnie, zlały się dla Ciebie w jedną całość. Nieustanna gorączka, ustawiczne pragnienie i osłabienie zwaliły Cię z nóg. Jak przez mgłę pamiętasz podróż przez litewskie lasy, opiekujących się Tobą służących. Od momentu kiedy nie byłeś już wstanie utrzymać sie na koniu i w majakach podróżowałeś na wozie nie pamiętasz praktycznie niczego. Wydaje Ci się, że w pewnym momencie, leżąc w namiocie trawiony gorączką słyszałeś szczęk bitwy, krzyki ginących ludzi, a potem znów szkarłatna fala porwała cię ze sobą w niebyt.
Teraz kiedy się budzisz, widzisz nad sobą płótno namiotu i rozjaśnioną uśmiechem twarz twego wiernego starego sługi Gustawa. Czujesz sie o niebo lepiej, tak dobrze że jesteś w stanie unieść głowę i rozejrzeć się po namiocie. W końcu, po raz pierwszy od długiego czasu słyszysz gwar obozowego życia, czujesz wieczorne powietrze przesycone zapachem dymu i pieczonego mięsa. Kiedy zdecydowanym ruchem chwytasz od służącego kielich i przełykasz łyk wina, wina zabranego jeszcze z oleśnickich piwnic czujesz ze wróciłeś do życia.
- Musze sie widzieć z Pawlakiem - rzucasz do Gustawa siadając na posłaniu - ale wcześniej - powstrzymujesz służącego, który chce wybiec z namiotu - muszę się ubrać, Gustawie daj mi coś..., coś stylowego ale z klasą.

Nie widzisz uśmiechu sługi, który właśnie otwiera kufer z szatami. Uśmiech Gustawa jest uspokajający, oznacza - Pan wrócił już do pełni zdrowia.

DO MICHALA PAWLAKA:
Od wydarzeń, których byłeś niedawno świadkiem minęło raptem kilka dni a Ty wciąż nie wiesz co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony czujesz ulgę, że Tibor zdołał uciec, z drugiej obawiasz sie co zgotuje wam pod Grodnem. Zwłaszcza teraz kiedy wie jaki jest stan waszych wojsk i na co was stać. Zwłaszcza, że Ty wiesz kim on jest.
Jedyny plus tej całej awantury to fakt, że lektor jest chory. Wygląda na to że walka osłabiła go tak mocno, że gorączka bagienna też go dopadła. W każdym razie lektor leży jak kłoda w namiocie i sra pod siebie, przynajmniej nim nie musisz się na razie martwić.
Kończysz kolacje, kiedy w do namiotu w asyście strażnika wchodzi sługa Kantera, chyba Gustaw mu było. Jest uśmiechnięty a to dobrze rokuje, znaczy Kanter żyje - myślisz. W milczeniu patrzysz na niego.
- Jego książęca mość wstał z łoża boleści panie - Gustaw uśmiecha sie - jego książęca mość życzy sobie widzieć sie z Wami - tutaj Gustaw zamiera zapewne dla efektu - Zaprasza do siebie.

Idąc za Gustawem przez obóz widzisz przetrzebione wojsko, którego morale jest niebezpiecznie nisko, widzisz rannych i chorych, widzisz zrezygnowanych i przestraszonych. Zastanawiasz sie jak to opowiedzieć Kanterowi, w końcu musisz powiedzieć mu wszytko - i tak się przecież dowie. Lepiej żeby od Ciebie niż od kogoś innego.

Michal Pawlak - 25-02-2008 22:42:44

Idac do Księcia Kantera ubieram nieco lepsze szaty i po raz pierwszy od paru dni pozbywam sie zarostu...mimo to i mimo zabiegów służby nie da sie ukryć podkrążonych oczu i znużenia bijącego z postaci jednego z pierwszych panów Ślaska.
Wchodząc do namiotu bezceremonialnie siadam i nalewam sobie tego chłodnego wina które ksiąze jak nic ma w swojej kwaterze, gestem dłoni odprawiam służącego który mnie przyprowadził...

Wiec uznaliście ksiaze za stosowne sie przebudzić!!!
Najwyższy kurwa czas!!!!
Wybaczcie łacine..ale mam teraz wszytko na swej głowie bo nasz biskup raczył sie pochorować tak ze niewiadomo czy przeżyje a reszte duszpasterstwa szlag trafił w czasie ostatniej bitwy(Pawlak zaczyna mówić z kislevskim akcentem co zdarza mu sie jedynie w chwilach duzego zdenerwowania)...Namiot biskupa jest otoczony kwarantana aby nie rozniosło sie to czortostwo po żołnierzach.No tak....widze po waszej minie ze bede musiał strescić wam wydarzenia które miały miejsce gdy byliście niepomni..Zostaliśmy zwabieni przez podstawionych bojarów na krótsza i jakby bezpieczniejszą droge oczywiście okazało sie jest ona zasadzką.Gdy znalezlismy sie w sytuacji juz własciwie bezwyjscia okazoło sie ze Pan nasz Sigmar ma w opiece sługi swoje czyli nas...Dowódcą oddziału który miał nasz zniszczyć okazał sie mój młodszy brat...Mój rodzony brat TIBOR...twarz pawlaka ściąga sie w jakims nieokreslonym wyrazie W zamian za pare obietnic które złożylismy takze w waszym imieniu mości książę udało przekonac sie go aby wydał rozkaz ataku swoim wojskom wtedy gdy my tego chcielismy i gdy byliśmy na nich przygotowani.Zwycięstwo okazało sie całkowite jednak w niewyjaśnionych okolicznościach zmarli wtedy wszyscy towarzyszący nam kapłani..czyli jako pociecha duchowa została nam tylko wódka mosci ksiaze..eh przednie to wino...Pare dni potem w wyniku jakiejś kłótni biskup Albrecht rzucił sie ze swoim młotem na mojego brat a ten w skrócie mowac zbiegł znów słuzyc  przeciwnej stronie....Trzeba ci wiedzieć ze Tibor poznał dokładnie możliwości naszych wojsk a ze wodzem jest przednim to mozemy miec nieliche kłopoty....A tak..... Biskup krzyczał coś o jakimś heretyku czy cos ale wiecie jaki on jest jak przynajmniej jednego heretyka albo jakiejś herezji nie wykryje raz w miesiacu to chory jest...A jak wy sie czyjecie ksiaze??

Pan Pawlak przyglada sie swemu młodszemu rozmówcy chłodnym spokojnym okiem doświadczonego polityka...

Henryk Kanter - 26-02-2008 01:39:03

Gdy widzę Pawlaka wkraczającęgo do namiotu, sposobię się by wstać i powitać gościa - zatrzymuję się jednak w pół kroku, widząc jak nalewa sobie wina,siada i rozpoczyna swój monolog (notabene w swoim zwyczajowym stylu.., ehh coz jednak mam wymagać, przecież to prawie że kmieć z tego Pawlaka..) Słucham z zaciekawieniem co prawi Pan Pawlak, od czasu do czasu tylko nerwowo poprawiając mankiety wamsa.

O zdrowie pytacie, mości Pawlak? A dziękuję, nie czułem się lepiej od kiedy na dobre wjechaliśmy na tą przeklętą Litwę. Ta bagienna zaraza, dziekować Sigmarowi, puściła mnie wreszcie. Widzę jednak że sporo mnie ominęło, i niepokojące wieści mi przynosisz.. A wino rzeczywiście nie najgorsze - Pij śmiało panie michale, to pewnie nim mnie Gustaw wyleczył, wszak to prawdziweChateau de Quenellesnie te węgierskie siki..(Tylko lekko wymuszonym gestem zapraszam do dalszej konsumpcji, choc pewnie i tak juz z dwa kielichy opróżnił)
Wstaję, przechadzam się po namiocie w milczeniu.
Naszego drogiego Lektora tez choroba zmogła, powiadasz? Niedobrze, dopiero co ja z łoża się podniosłem, to biskup teraz, i to na marach? Oczywiście- to że akurat Albrecht, to zapewne czysty przypadek, ale TO(zaostrzam ton),że jak to ująłeś, w "niewyjaśnionych okolicznościach" zginęli WSZYSCYkapłani- cała nasza duchowa egida-to już przypadkiem nie jest, więc nie zwódź mnie, mosci Pawlaku jak byle otroka i gadaj wszystko, a szczególnie o twoim drogim bracie Tiborze! Bo coś mi tu śmierdzi- o tak, paskudym kanciarstwem!(Spokojnieję, uchodzi powietrze ze mnie) Biskup krewki i nierozważny jest, ale do konca chyba nie oszalał żeby z młotem na brata twego się rzucać- Kim on jest, mości Pawlaku? Cenię twoje doświadczenie i rozsądek, ale nie zwódź mnie.
Achh, i chyba zapomniałeś powiedzieć co takiego obiecaliście Tiborowi i jego żołdakom?

Rozsiadam się wygodniej, popijam wina i wyczekująco patrzę na Pawlaka

Michal Pawlak - 26-02-2008 07:43:24

Tak Tak starzeje sie widocznie skoro uznałem Henryka Kantera za ciagle niesprawnego i słabujacego na umysle..- mysle sobie.

Słuchajcie wiec Henryku smierci  naszego duchowieństwa nie potrafił wyjaśnić i sam  Lektor..wiec ja nie ma zamiaru nawet próbować bo po prostu sie na tym nie znam. Tiborowi obiecaliśmy po 50 tys sztuk złota gdy tego zażąda, jezeli chodzi o mojego brata to często dyskutował on z lektorem na tematy teologiczne z czego przyznam nic w ząb nie rozumiałem przyznam ze jedno com wyrozumiał to to ze i Tibor jest kapłanem jakiegoś boga...wojowniczego boga.. a sami wiecie jak biskup patrzy na wyznawców innych wojowniczych bóstw..
Zastanówmy sie wiec co robić gdy dotrzemy pod to przeklęte przez bogów i zapomniane przez Sigmara Grodno

Henryk Kanter - 26-02-2008 13:51:54

Taak, biskup rzeczywiście srogo patrzy na wszelkich innowierców. Na teologii ja tez słabo się wyznaję, ale jak mniemam naszemu Albrechtowi po zaciętej dyspucie zabrakło argumentów prócz jego ulubionego młota.. ot, cały biskup- ciężko znosi porażki..    Szkoda że żar jego serca zanadto stopił rozum.
    <nachylam się lekko>Powiem wam szczerze- fanatykiem nie jestem, i te teologiczne spory i niesnaski gówno mnie obchodzą- ale martwi mnie to, że skoro poplecznicy Tibora sprowadzili tajemniczą śmierć na kapłanów Sigmara, co nawet dla lektora niewyjaśnionym było, to równie straszne sztuczki mogą na nas czekać pod murami Grodna. Może i kapłani żarli zapasy jak każdy uczciwy żołnierz, w zamian robiąc tylko pobożne miny, ale mogli zabezpieczyć nas przed magicznymi sztuczkami Litwinów.. Tym gorzej, że Tibor wie o nas duzo wiecej niz my o nim.
Nie mamy chyba duzego pola manewru- trzeba isc pod Grodno i je zdobyć. Czy to nie jest realne? Znasz stan naszej armii, czy mam pytać swoich dowódców? Nie ukrywam, że przydałby nam się ktoś w mieście, czy do zwiadu, czy do dywersji.
Co o tym sądzisz?

Michal Pawlak - 26-02-2008 14:55:40

Odchylam sie lekko w karle i bawiąc sie lekko pucharem odpowiadam..

Ciesze sie ze jak zwykle sie zgadzamy mosci ksiaze...mnie tez te teologiczne dysputy nużą..z waszym ojcem wadziliśmy sie o rzeczy realne takie jak władza czy pieniądze a nie o jakieś pierdoły typu czy można mówić sigmar tylko w niemiecki czy również w czeskim...trzeba dac wojsku w kośc to sobie przypomni ze jest wojskiem a nie zgraja pierdzibąków a jak biskup teraz nie bedzie ich zadręczał kazaniami na temat zbawienia duszy to i lepiej.. Niech sie zajma swym rzemiosłem a nie filozofia..
Co do zwiadu niestety mysle ze jest za późno ale...zobaczy sie...
Teraz pierwszą rzecz jest przywrócenie morale..Zajmijmy sie wiec tym!!! Przypomnijmy żołnierzom po co tu są a najemnikom powiedzmy ze nie pora teraz rozłazić sie jak smród po gaciach..bo wypłaty tez mogą sie tak rozejść a i skargę do gildii możemy zgłosić..
Aha i wyjasnijmy to nie poplecznicy Tibora spowodowali śmierć kapelanów..Rozgłośmy ze potruli sie wińskiem które schowali przed reszta a za co spotkała ich kara boża bo Sigmar dzielić sie kazał....

Henryk Kanter - 26-02-2008 17:00:56

Uśmiecham się lekko po ostatnich słowach Pawlaka.

Trafne słowa- bez dyscypliny wojsko jest tylko zgrają maruderów rozglądających się za łatwym łupem, a co gorsza, za okazją do dezercji! Trzeba ukrócić swawolę, bo widzę nasza armia rozłazi się w szwach, z tego co mówisz mości Michale. Proponuję zwołać rano apel, otrząśniemy naszych wojaków odrobinę i ruszamy na Grodno: a dwie godzinki musztry i ćwiczeń o świcie nikomu źle jeszcze nie zrobiły. Gustawie! (klaszczę w dłonie i czekam na sługę) Wezwij do mnie dowódców moich oddziałów i kwatermistrza. Hmm, a kto teraz zastępuje biskupa i komenderuje wojskiem lektorskim? (rzucam bardziej w powietrze, bo nie wiem czy ktoś z obecnych wie)
Jak Gustaw wyjdzie, kontynuuję: Przystanę na twoją propozycję- niech będzie, ze to duchowni sami sobie winni są, ale pamiętaj że to tobie na tym zależy- nie mi. Wyswiadczam Ci przysługę, mosci Michale.
(wznoszę kielich) Za wyprawę! Ahh, i za zdrowie mości biskupa, oczywiście!
Jeśli to wszystko, to pozwól panie Pawlak że sposobić się bede do jutrzejszej przemowy. W razie pilnej potrzeby, moj namiot zawsze stoi dla ciebie otworem.

(Poza grą:jak dla mnie scena zakonczona, chyba ze Pawlak chce jeszcze pogadać, ustalić dokładniej co jutro robimy etc.)

Michal Pawlak - 26-02-2008 17:20:19

Mości książę nie pogrywaj ze mną...Twarz Pawlaka ściągnął zły wyraz..Nikt nikomu przysługi nie robi!!! Ja też moge stwierdzic ze w waszym imienniu obiecałem Tiborowi nie 50 a 100 lub 200 tysiecy sztuk złota za ratowanie waszego jaśniepańskiego....Więc albo przestajecie bawić sie ze mna w podchody i będziecie grali jak wcześniej frontem wspólnym...albo przypomnę sobie ze najemnicy na moje słowo zgodzili sie na lepsze stawki bo to Ja ręczyłem słowem za zaciągi w tej kampanii..i dzięki mnie macie takie wojska jakie macie...Jak sadzicie za kim pojdzie zołnierz, za wileka niewiadomą jaka wy jestescie jako wódz czy za mną zwycięzca wielu bitew i defensorem fidei??Słowa wydobywają sie z gardła Pawlaka jak krótkie urywane warknięcia. Ale nic to...twarz mu sie rozpogadza wierze w wasz rozsadek i intelekt kształcony wszak na tylu swiatłych i sławnych dworach...Wierzcie mi(tu pochylam sie ku książątku) ... ze naprawdę chce wierzyć...A wiec jutro rano wspolna musztra całego wojska a potem najpierw wy a potem ja przemowimy do wojska.
Zatem zegnam mości książę uśmiecham sie i wychodzę z namiotu..Przy samy wyjsciu odwracam sie i powtarzam : Naprawdę che wierzyc...

Henryk Kanter - 27-02-2008 00:22:33

Reflektuję się po chwili. -Zostańcie jeszcze chwilę, panie Pawlak! Po co tyle nerwów, targowania i gróźb? Przecież, wybaczcie śmiałość, jesteśmy przyjaciółmi (pojednawczo rozkładam ręce), przynajmniej ja tak zawsze uważałem(zbolała mina) A skoro tak jest, to mozemy się dogadać - tym bardziej jak Sigmar rzucił nas obu na te diabelskie ziemie- nikt w twoje zasługi nie wątpi, mości Michale, lecz nie strasz mnie wojskiem.
Umówmy się zatem, ze ja nie będę Was podchodził, a Wy nie bedziecie traktować mnie jak smarkacza, ktoremu ojciec wyciera nos? Zgoda?   (Unoszę kielich, przekrzywiam lekko głowę, tylko lekko ironiczny uśmiech)

Michal Pawlak - 27-02-2008 10:17:16

Pawlak odwraca sie...
Zgoda Henryku...Wybaczcie udawanna złośc i groźne miny chciałem tylko zobaćzyć co jest skryte pod ta fircykowatą maską..
A okazuje sie ze stal i to wysokiej próby....
Wiec rozejdźmy sie do swoich zajęc bo jutro mamy huk roboty.

MG - 28-02-2008 11:13:46

Jak postanowiliście tak uczyniliście. Zebrani przez was dowódcy z całą pewnością przejęli cześć waszego rwącego się do działania ducha. W każdym razie - wojsko znowu poczuło, że ma nad sobą odpowiedzialnych przełożonych. Zresztą w obecnej sytuacji każde działanie było lepsze od bezczynności.
Z uśmiechem i pieśnią na ustach wojsko podjęło mozolny acz pełen nadziei marsz przez rozmokły i grząski trakt w powrotną drogę.
A nie była to droga łatwa, trzeba pamiętać, ze wcześniej po bagnistym już terenie przeszła wasza ciężka piechota, kawaleria a na koniec przetoczyły się wozy z aprowizacją. I o ile wcześniej maszerowaliście ponad tydzień to teraz wygląda na to, ze droga powrotna jak nic będzie trwała około 3, a może i dłużej. Jak szybko obliczacie oznacza to, że pod Grodno dotrzecie późno - wszak po wyjściu z borów czeka was jeszcze 2-tygodniowa droga przez stepy południowej Litwy. W każdym razie pod Grodnem staniecie w drugiej połowie czerwca. A przypomnę że na Litwę dotarliście z początkiem maja. Natomiast, zgodnie z ustaleniami poczynionymi z Awdańcami wasze wojska powinny właśnie być pod Grodnem.
Nie będę się trudził opisem drogi przez bory - wszak raz już to przeżyliście. Na szczęście wraz z morale podniósł się ogólny stan wojska. Poza kilkunastoma przypadkami gorączki bagiennej i dezynterii nic na szczęście poważnego się nie wydarzyło. Lektor natomiast wciąż pozostaje chory i nie wygląda na to, żeby mu się poprawiło.
Wyjście z lasów wojsko powitało okrzykiem radości. W końcu skończyło się ciężkie duszne powietrze, wreszcie widać coś poza ciemną, nieprzyjazną ścianą lasu,wreszcie można napić się świeżej wody jednej z litewskich rzek!
Ze zdwojoną energią armia ruszyła traktem w stronę Grodna. Wygodna droga i dobra, letnia pogoda korzystnie wpływała na tempo marszu. Pewnym problemem było zapatrzenie w żywność - kraj przez który idziecie jest w dużej mierze zniszczony wojną. Wsie wyludnione, ludność pochowana po lasach, co prawda niektóre zagony kawalerii napotykały zamieszkałe osady ale za wiele ich nie było. Szczęściem macie jeszcze dość zapasów aby dojść pod Grodno, a tam glodne wojsko tym chętniej rzuci się do szturmu naq zasobne miasto.

Raptem tydzień drogi macie jeszcze przed sobą gdy popołudniem zwiad lekkiej jazdy wraca w wyraźnie powiększonym składzie. I szybko okazuję się, że wiedzie ze sobą kilkunastu jezdnych, na czele których widać młodego, niespełna 20-letniego młodzieńca z herbem Awdańców  na piersiach. Młodzieniec rzuca swoim towarzyszom- ewidentnie z awdańskich hufców rodowych -  rozkazy a sam podjeżdża w waszą stronę.

Tymczasem dowódca zwiadu zdąży złożyć wam krótki raport - jezdnych od Awdańców napotkali niedaleko, raptem kilkanaście staj od was. Nie kryli się i zachowywali sie dość swobodnie. Młody dowódca - który przedstawiał się jako Wojciech Awdaniec kiedy tylko dowiedział sie, że zwiad jest częścią armii ze Śląska kazał ruszać co koń wskoczy. Z rozmowy dowódca zwiadu dowiedział, że Wojciech był tutaj właśnie po to aby wypatrywać śląskich panów. Niestety niczego więcej młodzieniec zwiadowcy nie chciał powiedzieć.

Dowódca kończy raport a Wojciech Awdaniec podjeżdża do was i macie okazję się mu dokładniej przyjrzeć. Widzieliście go już raz, na weselu księcia Henryka z Katarzyną z Awdańców, ale nie mieliście okazji bliżej poznać. Wojciech - młodzieniec na oko 18-letni, słusznego wzrostu i budowy o ciemnych włosach i brązowych oczach podjeżdża do was z nonszalanckim uśmieszkiem na twarzy. Skłania jednak nisko głowę przed księciem Henrykiem a potem także skiwa głową na powitanie pana Michała Pawlaka. Gdy odpowiadacie na powitanie nie czekając zasypuje Was lawiną słów:

- Witam jego książęcą mość i wielmożnego pana Pawlaka, już prawie tydzień błąkam się po tym trakcie wypatrując waszych miłości i ich wojsk. Co was tyle zatrzymało? Wszak powinniście być już pod Grodnem! Kuzyn mój, palatyn Michał szczerze się o was niepokoi! Wieści ostatnie o was mieliśmy już dawno temu, a i te niejasne były, bo podobno w bory zapadliście, inni znów mówili, że zawróciliście sie do Korony, a jeszcze inni twierdzili, ze w ogóle Was na Litwie nie było! Wszak Wilno już przez nasze wojska zdobyte! Ja zaś tymczasem wysłany tutaj zostałem, żeby was wypatrywać i wieści zbierać, ale kraj wyludniony,o żywego języka trudno, zapasów powoli brak, co za dzicz... - tutaj nabiera oddechu aby pewnie podjąć przemowę -a w macie możliwość w końcu wpaść mu w słowo.

Henryk Kanter - 28-02-2008 22:21:57

Unoszę rękę - spokojnie Wojciechu, rzeczywiście złapaliśmy pewne opóźnienie, ale wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nas wypatrujesz, a za lektorem Hohenzollernem juz się nie rozglądasz? Czyzby doszły cię wiesci o naszym drogim biskupie? Ha, czyli takie pogłoski juz po Litwie chodzą, ze śląska armia zawróciła czy w ogole jej nie było? Mniej ludzi słuchajcie, a więcej wiary, na młot Sigmara! Ja, Henryk Kanter, piastowic i książę oleśnicki jestem człowiekiem honoru, tak samo jak pan Michał Pawlak - i niech nikt nawet nie wątpi, ze słowa danego nie dotrzymamy! A Grodno za tydzień dobędziemy i będzie po sprawie.
Oczywiście, gratuluję wielce drogiemu naszym sercom Michałowi Awdańcowi zdobycia Wilna, świetna to nowina doprawdy, i doceniam jego szczery niepokój naszymi losami. Na szczescie mozesz go uspokoić, ze mimo niespodziewanego opóźnienia zmierzamy na Grodno. Czy szacowny palatyn chciał nam coś konkretnego przekazać, albo spytać o coś? (Zerkam na Pawlaka)

(Poza gra: Nie pamietam jaki byl uklad z ta Litwa - my mamy sami zdobyc Grodno i spotkac sie z Awdancem gdzie indziej, czy pod murami Grodna mamy sie spotkać?)

Michal Pawlak - 29-02-2008 10:49:15

Myślę ze nie ma co miłego goscia trzymac o głodzie i chłodzie..- usmiecham sie lekko- zapraszam na poczęstunek do swoich kwater gdzie porozmawiamy swobodnie przy dobrym miodzie. Wiktorze wskazuje na jednego z obecnych służących zaprowadź młodego pana Wojciecha do moich kwater .My z księciem Henrykiem dołączymy z moment musimy tylko jeszcze skończyć kwestie które rozważaliśmy nim przybył  nasz miły gość.Zatem zapraszam waszmości za Wiktorem a my za mała chwilkę dołączymy.

MG - 29-02-2008 12:22:01

Wojciech Awdaniec z wyraźną ulgą zeskakuje z końskiego grzbietu i zmierza za służącym do namiotu pana Pawlaka. Wy natomiast macie chwile żeby ewentualnie zamienić słowo na osobności.

(Poza grą - mieliście sami zdobyć Grodno, sęk w tym, że mieliście to zrobić w określonym czasie, który niestety już minął. W zasadzie właśnie powinniście już być pod murami Grodna.)

Michal Pawlak - 29-02-2008 12:59:22

Słucham was Henryku...Tak dla waszej wiadomosci mamy jakis tydzień opóźnienia...Więć mówmy raczej szybko krzywy uśmiech...Zapytam sie was ile macie  jazdy??I przejdzmy sie do dowódcy lektoralnych bo może mam pomysł..
(MG ile jednostek jazdy mamy??, i jeszcze jedno czy jakbyśmy wysłali zagon jazdy dałby rade wziasc aprowizajce??
i czy sa szanse aby zrobic motyw jak ksiąze Bogusław w Potopie tzn. Wziac piechote za jezdnych??)

MG - 29-02-2008 14:53:43

Jak już mówiłem - kart armii zostały niestety w Tarnobrzegu wraz z resztą papierów. Proponuje się ilością wojska nie przejmować na razie. Jeżeli chcecie wysłać zagon jazdy do przodu to będzie to minimum kilkaset ludzi, oczywiście można dodać do nich trochę piechoty, która zajmie wolne konie.
Ale wcześniej proponuje porozmawiać z Wojciechem Awdańcem, może część rzeczy się wyjaśni.

Henryk Kanter - 01-03-2008 01:43:09

(zanim Awdaniec pojdzie do namiotu)Mon dieu! (Łapię się za głowę) Chyba bytność wśród prostego żołnierza i niedawna gorączka stępiła moje maniery, nie miejsce to na rozmowy.. ( pg: jak to faux pas to "kropki" na etykiecie by mi powiedziały:P) ... niebawem się zjawimy drogi Wojciechu!

(Do Pawlaka:) hmm jesli chodzi o nasze opóźnienie.. palatynowi nie spodobało się z pewnością, ze Grodno jeszcze nie dobyte, i nic na to poradzić nie mozemy, zobaczymy z reszta co młody Awdaniec nam powie. Chciałbym jednak by stanowisko nasze nieustępliwym było, juz dosyc straciliśmy by isc na jeszcze inne ustępstwa i przysługi, czego spodziewać się mogę po palatynie - no moze wyolbrzymiam całą kwestię mości Michale ale nie chciałbym nowych zobowiązań na siebie nie nakładać.
A druga sprawa ktorą czuję muszę poruszyc własnie teraz.. Siły wojska mamy wystarczająco, jak sie zdaje by zdobyc grodno - jednak jesli przy obleżeniu nagle nasze wojska zaczną się wyżynać wzajemnie lub dusić sie(znaczace spojrzenie na pawlaka) nie reczę za powodzenie natarcia. Ponadto, doswiadczony wojownik i wodz jakim jest Tibor, nie bedzie sie bronił w Grodnie, znając nasze siły jesli nie bedzie miał poważnej mozliwości zwyciestwa. Jesli nie zdobędziemy dodatkowego atutu do czasu oblężenia, jestem niestety złym prorokiem dla naszej armii.. Działają tu mroczne siły, o ktorych  pojęcia nie mam i tym bardziej sie ich obawiam. Moze czas odsłonić trochę karty, wszak działamy wspolnym frontem? I nie jest moze za pozno, by sprowadzic jakichs kapłanow. Niestety, nieznane dla mnie gorsze jest od złego, ale wiadomego.
Rozważ proszę moje słowa, nie oczekuję teraz odpowiedzi, choć czas nagli.

A jesli chodzi o konie.. musiałbym spytać się dowodcow jednostek drogi Michale (pg: ja zasugerowałem sie opisem MG, ze wioski wszystkie przed nami wypalone, wiec aprowizacji nie wezmiemy za bardzo)

MG - 02-03-2008 13:49:57

Kiedy przychodzicie do namiotu Michała Pawlaka Wojciech Awdaniec siedzi już na karle i raczy się winem podanym przez zapobiegliwego służącego. Z wyraźną lubością wyprostował nogi i widać, że odpoczynek od końskiego grzbietu dobrze mu służy. Mimo młodego wieku widać, ze chrzest bojowy ma już za sobą. Świadczy o tym chociażby bardzo świeża blizna z boku szyi, ewidentnie od rany zadanej mieczem, która wcześniej była zakryta podróżnym ubraniem. 
Na wasz widok wstaje ale uspokajającym gestem Pawlak wskazuje mu zydel. Wy także zajmujecie miejsce za stołem, na którym wnet pojawia się gąsiorek wina i dwa kielichy napełnione przez służącego. Zaraz potem wyszkolony sługa wycofuje się z namiotu. Zostajecie sami.
Wdajecie się w krótką rozmowę, Wojciech jest wyraźnie przejęty na wieść o chorobie Lektora ale wyraża nadziej, że duchowieństwo zebrane przy palatynie Michale będzie mogło coś pomóc. Szybko zresztą przechodzi do najnowszych wydarzeń:

- Wilno udało nam się wziąć praktycznie z marszu, choć nie powiem, nie było lekko - mówi pocierając z uśmiechem bliznę - Litwini bronili się jak diabły i słusznie bo mieli nóż na gardle. Ale nie zdzierżyli! Kiedy po kilku godzinach opanowaliśmy mury zacięte walki toczyły się tylko o wewnętrzny gród. Miasto w większości drewniane a palatyn zakazał palić stąd dłużej nam zeszło. Ale w końcu dobyliśmy i grodu. Kniaź Oleg poległ w walce, bronił sie zaciekle w sali książęcej, sporo ludzi nam naszczerbił i żywcem wziąć się nie dał wiedząc co go czeka. Po jego śmierci szybko się okazało, że buntownicy tracąc przywódce stracili też rezon. Szybko sie do nas przekonali, tym bardziej że palatyn zakazał plądrować miasto. a po rozmowie z nim wyszli bojarzy bardzo ukontentowani.  Czym ich palatyn przekonał tego nie wiem, gdyż zaraz po bitwie i krótkim odpoczynku wysłano mnie pod Grodno z podjazdem a potem miałem wyczekiwać Waszych Miłości na trakcie.

Przerywa popijając wina.

- Spod Grodna odesłałem część ludzi z meldunkiem do palatyna, że miasto ufortyfikowane i gotowe do obrony a waszych wojsk nie ma jeszcze - kontynuuje z kielichem w ręku - a potem wyruszyłem w Waszą stronę i w końcu was znalazłem po tygodniu nieledwie. Radzić trzeba jednak co dalej, nieledwie wczoraj posłaniec od palatyna do mnie przybył, że zniecierpliwiony Michał garnizon w Wilnie zostawił a sam z trzonem armii pod Grodno ruszył. Suponuje zatem, ze już tam jest albo lada dzień będzie. Proponuje zatem - zostawmy piechotę i wozy z zaopatrzeniem a sami z jazda jedynie co koń wskoczy uderzmy pod Grodno! Piechota dojdzie nas tam później. Obawiać się nie ma czego, bo droga do Grodna spokojna. Bojarzy albo w Grodnie siedzą albo przeszli na naszą stronę,  bo wieść o wzięciu Wilna i śmierci Olega już sie pomału rozeszły. toteż piechocie nic grozić nie będzie, pewny jestem. A i do palatyna dojść zdążymy i może w bitwie udział się jeszcze weźmie., Szkoda by było taką imprezę opuścić. Radźcie zatem panowie, dziś już zmierzcha powoli, ale jutro świtaniem można by wyruszyć

Skończywszy patrzy na Was pytającym wzrokiem.

(Poza grą - 100.000 szt. zł Awdańcowie mieli wam wypłacić w przypadku wywiązania się przez was z zadania - tj. ze zdobycia Grodna w odpowiednim czasie, czas ten nieubłaganie się kończy jeżeli już się nie skończył. Niestety wasza decyzja o drodze przez bory ma swoje konsekwencje. Nie da się ukryć, że zmitrężyliście tam mnóstwo czasu, ale cóż, nikt was nie przymuszał do spacerku po lesie. Wojciechowi możecie wierzyć, nie wydaje się wam aby próbował wciągnąć was w zasadzkę) 

Henryk Kanter - 02-03-2008 17:02:39

(pocieram dłonią o czoło, nie mogąc ukryć frasunku) Zerkam na P. - Racja, jesli jest tak jak mowisz i palatyn Michał pod Grodno ruszył, nie tracąc ni chwili my tez ruszać musimy, inaczej nasza wycieczka na Litwę skończy się na powitaniu Grodna pod sztandarem Awdańcow, a przeciez po coś tu jesteśmy, nieprawdaż? Jak trafnie ujął Wojciech, nie sposob by taka impreza nas ominąła. Moim zdaniem nie ma wyjscia - musimy ruszyc z samą kawalerią pod mury Grodna.

Michal Pawlak - 02-03-2008 19:11:16

No to faktycznie nie ma co zwlekac..odpowiadam cichym zdecydowanym głosem.. jednak pozostaje mały szkopuł..nijak nam tutaj Lektora samego zostawiać..mogłby jeszcze zemrzec  a wtedy złe języki jak nic na mnie jako jesli nie bezpośredniego winowajce to choc wspólprawce wina za to obarczą.Panie Wojciechu mysle że wyświadczycie mi i księciu Kanterowi ta przysługę i zostaniecie jako dowódca pozostałego tu kontyngentu wojsk..
Jeśli jutro z rana mamy wyruszyć to trzeba teraz wojsko przygotować i prowiantu choć trochę na luzaki załadować..Myślę tez ze dwie jednostki piechoty w siodłach zabrać sie da..
Więc zechciej nam towarzyszyć panie Wojciechu przy skromnym posiłku a potem do komendy sie udamy...

Henryk Kanter - 02-03-2008 19:59:42

Jesli starczy nam luzaków, to zabranie ze sobą piechoty bedzie nieodzowne.. ponadto i tak przy oblezeniu czy walce na murach, a pozniej w miescie trzeba bedzie spieszyć naszą konnicę. Hmm, chyba zebysmy drogi Michale zluzowali naszą jazdę i wzięli wiecej jednostek piechoty? Wyszkolony piechur zawsze lepszy od spieszonego jeźdzca, jak sadzę.
A uscislając, kontyngent ktory ostawimy za nami powinien ,choc wolno, podążać w stronę Grodna - kto wie, czy nie czeka na nas jakas niespodzianka pod murami tego litewskiego grodu.

Michal Pawlak - 02-03-2008 20:57:12

Nie myslałem inaczej zreszta nikomu bym nie życzył zostania w tych pogańskich borach..
A co do pieszych.. jazda lepiej sie sprawi jakby sie szybko cofnac wypadało..nie mysle aby na tych terenach jeszcze jacys przeciwnicy zostali po rzezi na bagnach ale...strzezonego Sigmar strzeze..

(PG. Myśle ze nie ma na co czekać jak mamy wyruszać to w bez wielkiego kombinowania..)

MG - 02-03-2008 22:08:18

Wojciech chwilę myślał nad propozycją pana Michała i wyraźnie nie w smak mu było, ze ewentualne zdobycie Grodna go ominie. Autorytet pana śląskiego i księcia Kantera musiał wszak przeważyć, gdyż zgodził się, acz widać że czyni to niechętnie.

- Fakt, nijak Lektora zostawić samego, a palatyn Michał Was pewniej rad będzie widzieć niźli mnie. Ehhh, racje macie panie, niechętnie to muszę przyznać. Szkoda, że mnie Grodno ominie. Rozkaz palatyna był co prawda, żeby z Wami jechać, ale w tych okolicznościach... - zawiesza głos- nic to, zostanę, jeno kilku ludzi od siebie Wam dam na drogę, którzy drogę do Grodna świetnie znają. Zgubić się co prawda niby nie sposób na trakcie, ale na wszelki wypadek niech jadą i ode mnie wieści do palatyna przekażą.

Tymczasem zapachy z obozowej kuchni dały znać, że wieczerza gotowa, toteż wołać zaczęliście na służbę żeby podawać. Posiłek w towarzystwie Wojciecha, który z detalami opisywał bitwę pod Wilnem upłynął miło. Wydaję się, że z tego młodego Awdańca rośnie dobry i sprawny wojownik, bo mimo wieku z pewnym już doświadczeniem opowiadał o przebytej kampanii.

Po wieczerzy zebraliście dowódców, żeby oznajmić co zostało postanowione. Resztę wieczoru zajęło wam selekcja wojska, które pod Grodno miało się udać. W końcu, upewniając się, że zadbaliście o wszytko udaliście się na spoczynek.


Świtaniem, po szybkim śniadaniu oddziały jazdy stały już gotowe do drogi. Upewniliście się jeszcze tylko, że lektorowi się nie pogorszyło w nocy, a potem po pożegnaniu z Wojciechem i pozostającymi dowódcami szybkim tempem udaliście się traktem w kierunku Grodna.

Rację miał Wojciech Awdaniec mówiąc, ze droga do Grodna spokojna. Mijane przez was wsie w większości były już zaludnione, a mieszkająca ludność nie uciekała na wasz widok. Z tego powodu i zapasy udało się uzupełnić i nie zmitrężyliście dużo czasu w drodze. 

Raptem dzień drogi dzielił was od Grodna (a jechaliście już bite 4 dni) gdy na trakcie przed Wami ujrzeliście grupę jezdnych. Zwiad, który dopiero co wrócił meldował, że jezdni to bez wątpienia Polacy, ze znakami Awdańców.

Oddział który do was dojechał liczył może 30 osób. Dowodził nim około 40-letni mężczyzna, a znaki na tarczy upewniły was, że także do rodu Awdańców należy, choć drobne szczegóły wskazywały, że wywodzi się z bocznej linii rodu.
Wnet podjechał do Was, a rozpoznawszy herby skłonił się głęboko.

- Witam wielmożnych panów - powiedział podjeżdżając bliżej - rad jestem was widzieć, choć spodziewałem sie wcześniej młodego Wojciecha. Jestem Henryk Puchała, w służbie palatyna Michała Awdańca. Palatyn pod Grodno raptem przedwczoraj zawitał ale szybko na trakt mnie wysłał. bo wieści od Was nie było. Widzę, że spieszycie sie bardzo. Będzie palatyn zadowolony ale widzi mi się, że najważniejsze Was ominie. Grodno pewnie najpóźniej jutro padnie, jeżeli już nie padnie.

Widząc wasze pytające spojrzenia, jak palatyn chce zdobyć obwarowane miasto tak szybko bez przygotowania do oblężenia, odpowiada.

- Jeszcze zanim wyjechałem, okazało się ze dowódca miasta nie jest Litwinem z pochodzenia tylko Rusinem na służbie nieżyjącego kniazia Olega. Wieści o śmierci kniazia już go doszły, toteż postanowił zdradzić dawnych panów. Swoją drogą za zażądał raptem pięć tysięcy sztuk złota, niewielka cena dla palatyna. Tym bardziej, ze Rusin dał jako rękojmię swoja żonę i dziecko, niemowlę jeszcze. Zresztą palatyn niczym nie ryzykuje. Rusin otworzy bramy, a na murach wda się zamieszanie. Musi jakby nie było uważać bo bojarzy patrzą mu na ręce. Psia mać, jak mu było nie pomnę bo przy samej rozmowie nie byłem. Dziwny chłop, wygolony, z tatuażami, ale wie skąd wiatr wieje. Jak to Rusin.

Michal Pawlak - 02-03-2008 22:39:38

Olek czy opis pasuje doTibora jesli tak to natychmiast wyruszamy gdyz podejrzewam zdrade jak nic...
Mrucze pod nosem po rusińsku" krew dla boga krwi, czaszki dla tronu z czaszek" i dalej "co ty knujesz Tibor..."

Henryk Kanter - 03-03-2008 01:23:48

Noo, opis chyba tylko Tibora tyczyc sie moze, nie jest wielu wygolonych tatuowanych wielkich bydlaków-dowodcow w okolicy.. ale kto wie;p  niewiele mozemy zrobic narazie, bo i tak jedziemy "co kon wyskoczy"
(PG: Kanter tak naprawde moze tylko fantazjować, co Tibor szykuje i czuc niepokoj, no i powtarzac co jakis czas 'wiedziałem ze tak bedzie' hehe. Poza powiedzeniu palatynowi 'uważaj!' to nic nowego chyba nie wymysle)

MG - 04-03-2008 13:53:36

Opis podany przez Puchałę jak nic pasuje do znanego Wam (mniej lub lepiej) Tibora. Toteż zanim przebrzmiały słowa Henryka pan Pawlak odwrócił się do towarzyszącego Wam dowódcy jazdy:
- Jedziemy rysią prosto pod Grodno, nie oszczędzamy koni! Natychmiast
A widząc zdziwione spojrzenie Puchały dodał już ciszej:
- Zdradę tutaj czuje panie Henryku, chciałbym się mylić ale palatynowi i jego wojsku może grozić niebezpieczeństwo.
Książe Kanter pokiwał ponuro głową, a Puchale nie było trzeba więcej niż wasze przestrogi. Szybko zakomenderował swoim jezdnym rozkazy a kilku przodem wysłał żeby jeszcze szybciej palatyna ostrzegli. Wnet cały wasz odział poderwał się do szybkiej jazdy po trakcie.

Tempo jazdy nie pozwalało na podziwianie okolicznych widoków i noc już zapadała kiedy z oddali dojrzeliście obozowe ogniska i światła otoczonego Grodna. Szybko tez dojechali do Was umyślni wysłani przez Michała Awdańca z informacją, że palatyn oczekuje was bezzwłocznie w swoim namiocie. Toteż  pozostawiając wyczerpane forsowną jazda wojsko pod opieka tutejszych kwatermistrzów udaliście się do centrum obozu.

Zrazu było widać, ze zgromadzone tutaj wojsko gotuje się do walki. Miast śpiących żołnierzy zastaliście ich czuwających z bronią przy ogniskach. Wydaję się, że dzisiejszej nocy palatyn chciał uderzyć na miasto, a jedynie wasze ostrzeżenie odwiodło go od tego.

Sam palatyn, Michał Awdaniec, mężczyzna młody jak na swój urząd bo 28-letni, w pełnym rynsztunku, w zbroi oczekuje was w swojej kwaterze. Kiedy wchodzicie pewnie po raz kolejny nerwowo przemierzał przestrzeń w namiocie czekajac na wasze przybycie. Kiedy wreszcie wchodzicie zatrzymuje się ale na jego twarzy nie widnieje znany wam z wcześnjeszych spotkań beztroski uśmiech. Wręcz przeciwnie, twarz ma zaciętą i zmarszczoną zniecierpliwieniem.

- Wreszcie jesteście panie Michale i wy mości książę!  - wykrzykuje - mówcie nie zwlekając co sie dzieje, bo powiem szczerze, gdyby to nie od Was pochodziła informacja, którą niedawno dostałem już byłbym na murach Grodna. Ale skoro sam Michał Pawlak, którego doświadczenie wojskowe jest mi znane doskonale i od którego miałem okazję wojennego rzemiosła się uczyć  ostrzega to nie sposób mi tego zignorować. Mówcie zatem co się stało i czemu jakaś zdrada ma się kryć za propozycją Tibora, dowódcy garnizonu z Grodna?

Michal Pawlak - 04-03-2008 14:23:53

Witajcie szacowny i miły nam Palatynie Michale!!! - odpowiadam szybko- Nim wam wytłumaczę o co chodzi rozgłoście jak najszybciej że za chwile wyruszam z obozu po resztę wojsk a kontyngentem śląskim dowodzić będzie książę Henry, słowa te wygłaszam szybkim zdecydowanym tonem. Przechodząc do meritum pozwoliłem sobie wstrzymać szturm na Grodno z jednego powodu, Tibor dowódca tutejszej obronny jest tym samym człowiekiem który spowodował że spóźniliśmy sie pod Grodno i oraz nie potopilismy sie w bagnach ale o tym potem, Słuchajcie Panie Michale, znajac tego człowiek bardzo dobrze uwierzcie mi ze za jego propozycja czai sie zdrada która ma na celu jeśli nie całkowite rozbicie wszego kontyngentu to chociaż jego znaczące przetrzebienie...według mojej znajomości intelektu Tibora jego plan wygląda następująco: wpuści cztery lub piec naszych jednostek na mury a potem zablokuje je i wytnie w pień uzywajac wojsk sciagnietych z innych odcinków murów gdzie wiedział ze będziecie następować dla pozoru lub wcale....Żebym nie gadał po próżnicy powiedzcie czy takie były z nim ustalenia??Że mieliście  następować dla zmyłki na parę odcinków a uderzyc tylko w jednym miejscu??. Daje teraz czas na odpowieź palatyna

Henryk Kanter - 05-03-2008 02:11:07

Staram sie mowic emocjonalnie, lecz twardo - trzeba go złamać psychologicznie;)
-Panie Michale, jesli zalezy ci na życiu waszych żołnierzy i powodzeniu całej kampanii, nie bierz za dobrą monetę słowa tego węża Tibora! Gdyby nie kunszt wojenny pana Pawlaka nie rozmawialibysmy dzis, a truchła nasze pochłonełyby tutejsze mokradła.. Jesli kilka oddziałow wciągnie on na mury nikt zyw nie wyjdzie, ci Litwini niczym dzikie bestie nie patrzą na straty i zyski, tylko walczą do ostatka poki wszyscy trupem nie zalegną. Tacy ludzie nie poddają się bez walki, palatynie

MG - 06-03-2008 11:01:38

Palatyn patrzy na was badawczo przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad waszymi słowami.

- Dobrze, posłucham Was mości panowie
- mówi powoli cedząc słowa - odwołam atak i zdobędę Grodno w inny sposób. Kto wie, może uda się tego dokonać bez walki, kto wie, zobaczymy. Panie Michale - tutaj zwraca się do Pawlaka - powiedzieliście, że chcecie udać się po resztę wojsk. Rozumiem, że to wasza śląska piechota jest w drodze, a dowodzi nią młody Wojciech. Posłaniec od niego dotarł niedługo przed Wami wraz z umyślnym od Henryka Puchały, także wiem już wszytko. Wasza obecność z wojskiem nie zwiększy raczej tempa ich marszu, a  i lektor będąc chory nie może podróżować zbyt szybko. Zresztą - dodaje uśmiechając się - spóźniliście się panowie. Jak widzicie pod Grodnem stoję ja i moje wojsko, które starczy, żeby dobyć miasta. A inaczej się umawialiśmy. Powiem szczerze, że straty mojej armii podczas szturmu będą mnie kosztować mniej niż sto tysięcy sztuk złota. Niestety panowie, absens carens jak to mówią 

Tymi słowami kończy przemowę palatyn, siada na jednej ze skrzyń i nalewa wina do kielichów, podsuwając je w waszą stronę a sam jeden biorąc do ręki.

Michal Pawlak - 06-03-2008 11:18:58

...Faktyczne...absens  carens...Ale jak mowia pacta sum servanda także...jeszcze Grodna nie wzieliscie palatynie...
Bawie sie kielichem popijajać wino.. a teraz wybaczie mi jakies to winno ... Opuszczam szybko namiot udajac sie do naszych wojsk

MG - 06-03-2008 11:25:35

Palatyn patrzy za wychodzącym Pawlakiem chwilę po czym zwraca sie do księcia Kantera.
- Biesi się pan Pawlak chyba, cóż nic dziwnego. Umów należy dotrzymywać! Dobre sobie! Zanim i ty mości książę wyjdziesz obrażony racz pamiętać, że niestety ale Wy waszej umowy nie dotrzymaliście.

Henryk Kanter - 06-03-2008 23:26:26

Choć najchetniej rzuciłbym kielichem o ziemię, powstrzymuję złość i ze ściągniętymi początkowo rysami mowie Drogi palatynie, są pewne rzeczy nie podlegające umowom i targom. My ostrzegliśmy cie lojalnie i po przyjacielsku, dzieki czemu zaoszczędziłeś wiele swych oddziałów unikając zasadzki- nie oczekując w zamian niczego, działaliśmy jedynie w imię racji stanu i przyjaźni naszych rodów. Popijam wina, krzywię się odrobinę Miej tez na uwadze, ze wybilismy wiele oddziałów litewskich w borach.. Skoro więc tak stawiasz sprawę, to kochajmy się jak bracia, a liczmy jak Ulrykanie.. drygi łyk, znowu się krzywię, patrzę na palatynaRzeczywiscie, chyba w drodze spod Wilna na Grodno, skwaśniało ci palatynie wino. To na ile w takim razie wyceniasz naszą radę i trud?

MG - 07-03-2008 08:18:40

Palatyn wybucha śmiechem jakby usłyszał przedni żart.
- Faktycznie mości książę, faktycznie najlepiej teraz odwrócić kota ogonem! Ostrzegliście mnie, a jakże! Tylko o tym czy wasze ostrzeżenie było prawdziwe nigdy się nie dowiem, bo atak został odwołany. Nie oszukujmy się, zarówno Ty jak i Pawlak jesteście też politykami. Gdy okazało się, że terminu nie dotrzymacie może inaczej postanowiliście ratować swoją skórę hę? Skąd mam wiedzieć że tak nie było? Atak odwołałem z czystej przezorności, ot na wszelki wypadek, bo Grodno wezmę i tak, w ten czy inny sposób.
Oddycha ciężko wyraźnie poddenerwowany
- Mówicie, że natłukliście Litwinów w borach - kontynuuje - a kto to sprawdzi? Mam jechać w litewskie bagna i liczyć trupy? Książę, ja z tego powodu, ze jestem tu pod Grodnem, które już dawno powinno być zdobyte ponoszę straty! Finansowe, i to spore! I jeszcze dodatkowo mam za to płacić? Za co się pytam? Za możliwość urwania sobie z Wami pogawędki pod murami Grodna? Wysłuchując dodatkowo uwag, ze moje wino jest kwaśne?
Wstaję i przechadza sie po namiocie starając się uspokoić nerwy.
- Nie chcę z drugiej strony kończyć tego w taki sposób. Poczekajmy, aż dobędę Grodna dobrze?

Henryk Kanter - 07-03-2008 11:38:37

Mierzę chwilę palatyna wzrokiem
- Skoro sądzisz że to nasz fortel jedynie, to atakuj, szturmuj - droga wolna.. swoją drogą ciekawe że o dwulicowość i politykierstwo nas podejrzewasz, a Tiborowi zawierzyłeś, oj nieładnie.
A gdybyś sie nie zjawił, Grodno spokojnie my byśmy dobyli, jak było umówione- nie wołaliśmy o wsparcie.

I racja - stawiam kielich - jedno mogę ci obiecać panie Michale, na pewno w ten sposób nie skończymy tej sprawy. Bywaj
(wychodzę z namiotu do swoich kwater)

MG - 07-03-2008 12:12:13

Spotykacie sie w obozie waszej jazdy. Wojsko jest rozlokowane i zaopatrzone, widać że niczego wam nie brakuje. Żołnierze chętnie wypoczywają po forsownej jeździe.
Wojsko palatyna po odwołaniu ataku udało się na spoczynek. Pozostały jedynie straże pilnujący aby oblężonym nie przyszedł do głowy jakiś pomysł z wycieczką. Obóz powoli pogrąża się we śnie, jedynie w namiocie paltyna widać światło, z pewnością wezwał dowódców na naradę.

Nie wiecie o co chodziło palatynowi kiedy mówił o stratach które tutaj ponosi. Część waszych żołnierzy rozmawiała jednak wcześniej z ludźmi z armii Awdańca. Niewiele się co prawda dowiedzieli, ale z ich relacji wynika, że po zdobyciu Wilna palatyn miał udać na północ, za granicę Litwy. Zamiast tego jest tutaj.

Henryk Kanter - 08-03-2008 01:45:39

Chciałbym się spotkać z Awdancem, chyba szybciej bedzie jesli ja do niego pojdę niz poslę po niego, bo jeszcze poczuje sie b.wazna persona i nie przyjdzie do mnie gnojek. Tzn najpierw wysyłam posłanca, aby oznajmił ze chce sie spotkac, i aby oczekiwał (czyt. warował ;) ) na mnie.
-Witaj ponownie, palatynie. Mam pewną propozycję, hmm powiedzmy chce dac ci szansę na kompromisowe rozwiązanie niewygodnej -nie ukrywajmy- dla nas obu sytuacji.
Przypuśćmy szturm z dwóch stron. To znaczy najpierw publicznie sie poróżnijmy, pokłóćmy, lżyjmy sie co niemiara- no, dla Pawlaka to bedzie sama przyjemnosc jak mniemam(ironiczny smile) , armie śląskie wycofają sie.. a tak naprawdę zapadniemy w bory. Ty uderzysz od drugiej strony miasta, a my niepostrzezenie z drugiej. Grodno bedzie wziete szybko i skutecznie i bedziesz mogl ruszyc na północ. Pawlak mimo wyraznej niechęci do Ciebie, ułoży sie jak sądzę... Hmm odpuscimy po 25 tysiecy na głowe z obiecanej kwoty, albo i wiecej jak zwiekszycie pulę nadań.
Myslę ze to uczciwa propozycja. Co ty na to palatynie?

MG - 08-03-2008 12:09:20

Palatyn zatrzymał się w pół kroku podczas twojej przemowy. Kiedy skończyłeś powoli odwrócił się w twoją stronę, a wyraz jego twarzy wyraźnie świadczył o tym, że nie trafiłeś raczej w sedno problemu.

- Dość, dość książę
- powiedział cichym, pełnym niewypowiedzianej groźby głosem - dwie rzeczy powstrzymują mnie, żeby nie wezwać straży aby wyrzuciła was z namiotu. Pierwsza to fakt, że przez wasze małżeństwo należymy do jednej rodziny, druga to wasza piastowska, książęca krew. 
 
Nalewa sobie kielich wina wyraźnie po to, aby powstrzymać się od wybuchu gniewu.

Zacznijmy po kolei waszej wypowiedzi - kontynuuje - wy chcecie dać mi szanse na kompromisowe rozwiązanie sytuacji? Wy? Mi? - podnosi odrobinę głos - Nie wywiązaliście z się z ustaleń, nie zdobyliście miasta w wyznaczonym terminie. To wam powinno zależeć na tym, żeby to rozwiązać. Bo mi na tym już nie zależy. Bez waszej pomocy mogę się obejść! Kto spierdolił niech przeprasza mości książę. Tak mości książę, dobrze słyszeliście - niech przeprasza.  Nie dociera do was, że wina leży po waszej stronie?

Przemierza kilka kroków po namiocie.

- A co do pana Pawlaka - mówi uśmiechając się pogardliwie - obraził mnie swoim zachowaniem. Posłuchajcie mnie uważnie mości książęce i raczcie przekazać temu śląskiemu pankowi, którego my Awdańcowie łaskawie dopuściliśmy do naszej rodziny: jestem palatynem Królestwa Polskiego, z mojego namiotu nie wychodzi się strojąc fochy, na to mogę pozwolić sobie ja, bo jestem Michał Awdaniec, palatyn. Przekażcie panu Pawlakowi, że przeliczył sie troszkę, bo nie jestem już chłopaczkiem, którego pamięta z  dawnych lat i traktował z protekcją. Teraz z protekcją to mogę go traktować ja. Mówicie, że Pawlak łaskawie się ułoży? Dobre sobie! To przyjmijcie do swojej i jego wiadomości, że to jemu powinno zależeć na ugodzie. Że to on powinien tutaj w tym namiocie stać, najpierw grzecznie przeprosić za swoje zachowanie a potem zaproponować rozwiązanie, na które JA łaskawie lub nie sie zgodzę!

Patrzy spokojniej.

Reasumując wszytko - upija kolejny łyk wina - skrewiliście panowie i nie potraficie przyznać sie do winy. Pojawiacie sie tutaj tydzień po terminie, z połowa wojska i liczycie na Sigmar wie co. Troszkę pokory panowie. Nie wiem czy zauważyliście ale zostaliście na tą wyprawę zabrani jako najemnicy, po prostu, do wykonania konkretnego zadania. I nie wykonaliście go - z własnej winy. Mógłbym powiedzieć: nie obchodzi mnie to, ale nie zrobię tego, ze względu chociażby na stare znajomości. Zaatakujmy jutro wspólnie miasto - wy pod moim dowództwem. A ja wypłacę Wam po trzydzieści tysięcy sztuk złota, potraktujmy to jako bezzwrotną zaliczkę na poczet wyprawy, której nie otrzymaliście wcześniej.

Henryk Kanter - 08-03-2008 13:33:44

(poza gra: był uzgadniany jakis dzienny termin zdobycia Grodna?)
Chwilę mysle nad słowami palatyna - Jak zwykle palatynie czepiasz się słówek, a z tego niepotrzebne twoje nerwy się biorą. I co, ty mowisz mi o ekspiacji, przepraszaniu ciebie, niby za co? Za to ze zaoszczedzisz 300 tysiecy sztuk złota, nie wspominając o nadaniach o których dziwnie milczysz?! Nie będziesz mnie obsztorcowywał jak byle sierżanta! A jesli jesteśmy na Litwie i jesteśmy tu prywatnie, to gówno tu jestes palatynem, a jedynie pankiem ktory prowadzi swoją, prywatną wojnę. A zwykłymi najemnikami nie jesteśmy, ktorym mozesz figę pokazać, umowa mowiła o wspolnym dobyciu Litwy i nadaniach ziemskich, a to juz nie najemniczy talar.
Robie pauzę, łyk wina. Myslę że 30 tysiecy to mniej, niz mogą wyniesc moje straty, pomagając ci w szturmie Grodna. Cena za najem moich oddziałow pod moim dowodztwem jak juz mowilem wynosi, no powiedzmy.. 70 tysiecy zważywszy na okoliczności. No cóż, w innym wypadku bedziemy musieli wrocic na Slask, albo.. wyręczyć Cie w twoich zadaniach, skoro to wyręczasz nas.

(pg: ile mogą wyniesc straty armii podczas szturmu w złocie realnie, bo palatynowi blefowałem ?)

MG - 08-03-2008 17:16:08

(Poza grą - tak  był określony termin zdobycia Grodna. Mówiłem o tym i na sesji i pisałem już tutaj, więc nie kłóćcie mi się o to. Termin przepadł bo poszliście w bory i tam wasz marsz zamiast na skróty zaprowadził was daleko w pole, to znaczy w las :) Żeby nie było, lojalnie o tym ostrzegałem jeszcze na Szczytowej. Dalej - czy 30000 tysięcy starczy żeby wyjść na zero? Nie wiem, w zależności jakie będą straty w Grodnie. Ale biorąc pod uwagę fakt, że z mojej winy nie ma kart armii to nie ukrzywdzę was za bardzo. Są szanse że wyjdziecie na zero)


Palatyn nie wytrzymuje, trzymane na wodzy nerwy puszczają w końcu.

- Gówno wiesz o powodach wyprawy na Litwę Kanter! - krzyczy uderzając pięścią w stół i rozlewając stojące wino - myślisz że zdecydowałbym się na to bez zgody i poparcia króla? Bez korzyści jakie miałaby z tego Korona? To nie jest prywatna wyprawa, to kampania którą w każdym szczególe zaplanował Bolesław, a zgranie wszystkiego w czasie było tutaj niezmierne ważne. A jestem dowódcą tej wyprawy i jako dowódca mogę nawet opierdolić Cię jak burą sukę za to, że spieprzyliście zadanie! Bo mnie za to, że wy spieprzyliście opierdoli król! A o racje polityczne i dlaczego miało być tak a nie inaczej nie pytaj bo to polityka trochę za wysoka nawet jak na twoje książęce nogi! O nadaniach nie wspominam, bo je będzie dawał władca tej pierdolonej Litwy! I da je wam, bo wynagrodzi każdego, kto go poparł w czasie tej wojenki.

Oddycha ciężko jakby zmęczony wybuchem gniewu.

- Ale tymczasem, teraz, jesteście tu, w moim obozie, pod moimi rozkazami i jutro jak będę atakował Grodno wykonacie moje rozkazy a ja wypłacę wam trzydzieści tysięcy sztuk złota. Albo nie wypłacę Wam nic.

Patrzy przez chwilę jakby ważył słowa.

- Myślisz, że jak król się dowie o Grodnie, to co pomyśli? Może o tym, że Pawlak gra na dwa fronty i ma konszachty z Zakonem?

Kręci głową widząc twoje zdziwienie i niezrozumienie.

- Zakon ruszył z letnią ofensywą na tereny na północ od Litwy. Wiedzieliśmy kiedy ruszy. - uspokaja się i ścisza głos - Te tereny to istne bogactwo w ludziach, trzodzie, zapasach, złocie. Kiedy toczyły się wojny tam nikt nikomu nie przeszkadzał. Zakon umacniał się na wybrzeżu, my biliśmy sie z Niemcami a potem nie było jak zaczynać nowej wojny, Litwa była za słaba i miała wewnętrzne problemy. Dlatego król postanowił załatwić obie sprawy naraz - opanować Litwę a przy okazji spustoszyć tereny północne. Ale to delikatna sprawa, polityczna. Bo Zakon uznałby to za naruszenie ich strefy wpływów. Dlatego na północ miałem ruszyć ja, że niby nie mam nic do roboty z wojskiem i trochę zagalopowałem się za granicę. Ale nijak ruszać gdy spora i ważna cześć Litwy była jeszcze nieopanowana, zakonni zrozumieliby wszytko od razu.  Szkoda to tłumaczyć, stosunki z zakonem to delikatna sprawa. Cena jaką płacimy za poparcie w wojnie z Cesarzem i jaką płacimy nadal za poparcie...

Urywa w pół zdania, nalewa sobie resztki wina do kielicha. Odwraca się do Ciebie i wzrok dalej ma twardy i nieustępliwy.

- Lepiej naradź się z panem Pawlakiem mości książę, bo swojej propozycji nie będę ponawiał.

Henryk Kanter - 08-03-2008 19:04:23

- Postaram się jak najszybciej w takim razie dać Ci odpowiedz, palatynie
Wychodzę

Poza gra: chodzi o zakon płonącego serca czy cos w tym guscie, ci co mieli twierdze w Grodnie ktora kupił bispup Albert? Sa generalnie odpowiednikem krzyzakow, tzn zajmuja podobne tereny, są wrzodem na polskiej dupie i popiera ich papa Grzegorz VII??

MG - 08-03-2008 21:43:12

Poza grą - tak chodzi o Zakon Płonącego Serca Sigmara. Są w pewnym sensie odpowiednikiem Krzyżaków, ale nie są wrzodem na polskiej dupie (przynajmniej na razie). Natomiast co do poparcia ich przez papę Grzegorza VII... hmm, do tej pory ich popierał tylko dlatego, że oni popierali jego  walce z cesarzem. Jak jest teraz? Zakon stał się samodzielnym graczem. Mam nadzieje, że jutro wstawię pełny opis Zakonu na forum.

Michal Pawlak - 09-03-2008 13:30:18

Czekam niecierpliwie na Henryka...wkurza mnie ta niewiadoma i nieświadomości co sie dzieje...

Henryk Kanter - 10-03-2008 13:35:48

Idę od razu do namiotu Pawlaka. Wchodzę, minę mam nietęgą. Panie Michale, sprawa nie wygląda najlepiej. Zdaje sie ze nie jest to do końca prywatna wyprawa Awdańcow. Nie mamy duzego pola menewru - mozemy wziać udział w szturmie i dostać po 30 tysiecy sztuk złota, albo odejść z niczym.. o odzyskaniu pieniedzy z litewskiej ziemi, czy tej na północ czy południe mowy raczej być nie moze, chyba że niemiłe nam dobre stosunki z Bolesławem. Nadania bedziemy mieli tak czy siak, wiec sadze ze powinnismy brac co mozemy i tyle. A na tym psie palatynie jeszcze się odegramy.. zagryzam zęby, trochę pod nosemfortuna kołem sie toczy, Michale

Michal Pawlak - 10-03-2008 14:06:28

A wiec dobrze stawimy sie pod rozkazami pana Palatyna...
I zdobędziemy to miasto oraz przetrzepiemy mieszczanom kieszenie...
A co do późniejszego czasu....

Pojdżmy wiec razem zaofiarowac palatynowi nasza usługi...

MG - 12-03-2008 15:28:38

Spotkanie z palatynem jest dopiero nastęnego dnia wczesnym rankiem. W jego namiocie, który jest zarazem namiotem dowództwa, kiedy wchodzice są już dowódcy jego oddziałów. Palatyn skiwa Wam głową na powitanie.

- Jesteśmy już w komplecie toteż przedstawię plan działania. Jak wiecie - tutaj zwraca się do swoich dowódców - zrezygnowałem z wczorajszego ataku, który miał się odbyć przy pomocy zdrajców wewnątrz miasta. Z tych czy innych powodów, nieważne, tamten plan uznajemy za niebyły.

Przerywa patrzac na dowódców, którzy potakują jego słowom.

- Do rzeczy - kontynuuje - Grodno mam zamiar wziąć jednym silnym szturmem i jestem przekonany, że nam się uda, mamy wiecej niż dość wojska, żeby zaatakowac na obu bramach i wzniecić zamieszania na