Miecz i Pastorał Online
Mistrz Gry
Jest noc kiedy po kolejnej posiadówie z ksieciem wracasz do swojej kwatery. Wino szumi ci w głowie ale do swojej komnaty nie masz daleko. Nagle słyszysz szmer za plecami, odwracasz sie ale nie dość błyskawicznie. Wysoka postać jest o wiele szybsza, czujesz zimną stal na gardle. W półmroku rozpzonajesz rysy Tibora. Pzykłada palec do ust abyś był cicho.
- Zaalarmuj straże Misza a będe musiał... - nie kończy bo nagle jego oczy robią się szerokie z zdziwienia a ty słyszysz kolejny szept
- Powiedz słowo panie a on już nie żyje - żaden z was nie słyszał bezszelestnego Mila stojącego teraz za plecami Tibora.
Offline
Nobilis
Moje słabe serce...mówię cicho... Wszystko w porządku Milo. Jak zwykle jesteś nieoceniony..
proszę zostaw mnie z bratem sam na sam.
Gestem zapraszam Tibora do namiotu...
Offline
Mistrz Gry
Rozpalasz w namiocie kaganek a Tibor siada wygodnie na ułożonych w stertę skórach. Nie widać po nim aby był w kłopocie. Mana sobie dostanie litewskie ubranie a ogoloną głowę zasałnia mu rysi kołpak. Wydaję sie, że jest w dobrym humorze, gdy przypatruje sie Ci lekko zmrużonymi oczami.
- Ot, tak - zaczyna szperajać w kacie namiotu i wyciagajac pękatą butelkę wina - popsuliście mi zabawę z palatynem coś czuje. Jak tylko zobaczyłem, że ataku nie będzie od razu pomyślałem o rodzinie.
Uśmiecha się wyciągajac korek z butelki i pociąga długi lyk wina. Krzywi sie choć to jedno z twoich lepszych węgierskich.
- Nie pijesz już Misza ruisńskiej przepalanki he? Odzwyczaiło się pańskie gardziołko? - śmieje się cicho - pewnie i dziewki nie maja gnoju na nogach jak to bywało w rodzinnym siole? Znaczy się zanim się ożeniłeś, pierwszy raz znaczy się. Ale nie przejmuj się, spalił się dom rodzicieli wszak już ci opowiadałem chyba jak sam musiałem tych złoczyńców i bandytów gonić?
Nie czeka aż odpowiesz tylko mówi dalej.
- Pożegnać się przyszedłem Misza, bo czas już na mnie. Nic na Litwie nie zwojuje kończy się wojna. Ale na północy tymczasem się zaczyna. Podobno Zakon Sigmarycki ziemie chce zdobywać nowe. Pojade na pomoc poganom uciśnionym he he. Nijak jednak bez pożegania z bratem co myślalem, że nie żyje sie jechać. No chyba że mnie strażą oddasz, kto cię tam wie, w końcu ty teraz lach, polski pan!
Uśmiecha się lekko szyderczo i przepija w twoja stronę.
Offline
Nobilis
Wot skatina odpowiadam żeby ty nie był mój brat to juz byś ziemie gryzł...
Ale i gyby ja nie był twój tobym pewni w bagnie siedział...
No a i przepalanka sie znjadzie gdybyś ty chciał.. rodzonemu nie pozałuje!!!
Idź na północ jak Cie tam ciągnie..droga wolna. A jak rozmawiamy to ty mi powiedz jak twój Pan na
Pana Rozkoszy spogląda aa??
Teologia drogi bracie stała sie moim hobby a i jako jeden z niewielu na swiecie mam przyjemność
znać dwóch arcykapłanów i Sigmara i Pana Krwi...Więc gdybyś chciał swemu Panu przysłużyć sie czymś wiecej niz tylko rąbaniem sigmaryckich zakonników to pomyśl i uderz do mnie..
I wytłumacz mi "Wasza Wielebność" kim według twojej teologi jest Sigmar i jeszcze jedno bostwo...no powiedzmy Khain.
Spoglądam na niego z zaciekawieniem ale i zimno badawczo jak patrzy sie na narzędzie które można wziascć i wykorzystać ale też wziąsc i złamać!!!
Offline
Mistrz Gry
Tibor patrzy na ciebie zaskoczony, powoli odstawia na bok butelke z winem.
- Dziwne pytania zadajesz bracie, dziwne i niebezpieczne. Musisz wiedzieć, że mimo że jestem kapłanem to w teologi nie jestem mocny. Ja nie odbywałem studiów w seminarium, nie ma tego u nas. Moj bóg jest prosty i niesomplikowany - jak miecz. On nie zastanawia się kim jest ten Sigmar, ale wie że wiedzie on wojowików, a oni bedą przetaczać krew. A ten pan przyjemności, nie znam go, nie interesuje mnie, jest słaby, nie ma nic wartego zachodu. Khain pytasz. O tak to imię znam i radzę Ci strzeż się tych co noszą znak skorpiona. Uderzą wtedy gdy najmiej się spodziewasz. To tchórze atakujący z ukrycia kiedy ofiara jest bezbronna.
Przepija winem.
- Ja nie mam swojej, jak to mówisz, teologii. - nachyla się do ciebie i ścisza głos - kiedy wchodzi sie na tą drogę jak moja pozostaje ci tylko ślepa wiara albo piekło.
Offline
Nobilis
Widzisz bracie...
Kłopoty jakie miałem gdy wspólodpowiadałem za Ruś były mniejsze..
Teraz siedzę w prawdziwym gnieździe żmij...
Ale i profity sa większe..uśmiecham sie..WIec podazaj Bracie swa droga w spokoju i z ma miłością wspierające Cie..
proszę Cie tylko o jedno w tym roku w nowicjat do zakonu Sigmara idzie mój pierworodny nomen omen Sigmarin.
Szanse że sie spotkacie sa minimalne ale...miej Go w pamięci...
Offline
Mistrz Gry
Tibor poważnie kiwa głową na twoje słowa. Uśmiecha się jeszcze raz, kończy wino powolnym odmierzonym łykiem.
- Do zobaczenia bracie, kiedyś odwiedzę Cie na tym Śląsku - ściskacie się mocno, jak za dawnych bzetroskich czasów.
Tibor niknie w mroku obozowiska, gdy przy namiocie pojawia się Milo, odprowadza wzrokiem Tibora a potem przenosi pytające spojrzenie na Ciebie. Kiedy w milczeniu kręcisz głową bezszelestnie niknie w cieniu za namiotem a Ciebie po raz pierszy od długiego czasu dopada dreszcz niepokoju.
Odganiasz go zachowanym na podobne okazje łykiem krasnoludzkiego spirytusu.
Offline
Nobilis
Tak...strzeż sie tych co noszą znak skorpiona....
Chyba kończy mis ten spirytus dzisiejszej nocy...
Offline